Zdobycie górki czyli wydarzenie z 20 czerwca 1984 r. podczas meczu derbowego Arka – Lechia, kibice Biało-Zielonych przegonili kibiców z Gdyni z ich ulubionego miejsca jakim była słynna “górka”.
Lechia w sezonie 1983/84 wywalczyła awans do ekstraklasy, a mecz w Gdyni odbył się w przedostatniej kolejce. Obu zespołom 20 czerwca 1984 r. punkty były bardzo potrzebne, Lechii do awansu, natomiast Arce do utrzymania się na zapleczu ekstraklasy. W obecności blisko 20 tys. widzów Lechia pokonała żółto-niebieskich 4:1 na stadionie przy ul. Ejsmonda. Trzy bramki Jerzego Kruszczyńskiego oraz jedna Jacka Grembockiego (dla gospodarzy honorowego gola zdobył Cirkowski z karnego) nie pozostawały złudzeń, kto rządzi w Trójmieście.
Kibicom Lechii kojarzy się ten mecz ze zdobyciem słynnej “górki”, miejscem z którego obserwowali mecze swej drużyny najwierniejsi fani Arki. Oto jak wybrzeżowa prasa opisała to wydarzenie: Widowisko rozpoczęło się półtorej godziny przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Nie na murawie, a wokół niego. Bardziej hałaśliwi i energiczni kibice Lechii – a stanowili co najmniej połowę widowni – rozpoczęli “wojnę” o opanowanie sektora zwanego “górką”, rugując stamtąd fanów Arki. Nie obyło się bez bijatyki i karetki pogotowia, która zawiozła kilku poszkodowanych do szpitala.
Oto garść wspomnień:
Zdobycie górki
“Za walczącą wtedy o awans do ekstraklasy Lechią pojechało do Gdyni 15 000 kibiców! Stanowili oni aż 3/4 dwudziestotysięcznej publiki!! Nic więc dziwnego, że tego dnia to gdańszczanie czuli się na Ejsmonda jak u siebie. Pierwsza grupa lechistów, która przyjechała na stadion po krótkiej awanturze pod kasami, zaczęła od razu przemieszczać się w stronę tzw. “górki”, czyli sektora największych fanatyków Arki. Ci przeczuwając szturm na swoje miejsca rozpoczęli przygotowania obronne. W momencie gdy około 500 lechistów rzuciło się do ataku, posypał się grad kamieni i elementy trybun oraz płotu. Pierwszy szturm został więc odparty.
Za chwilę w jeszcze większej sile Lechia ruszyła ponownie, tym razem jednak z dwóch stron. Po kilkuminutowej walce Arka całkowicie została wyparta poza własny stadion! Za kilka minut na “górce” siedziało już kilka tysięcy ludzi. Do dzisiaj niektórzy kibice wspominają, że “górka” nigdy nie był tak Żółto-Niebieska, jak tego dnia Biało-Zielona. W trakcie meczu dochodziło kilkakrotnie do prób odbicia sektora, ale za każdym razem w pobliskim lasku za koroną stadionu wygrywała Lechia. Tego dnia po zwycięstwie 4:1 nastąpił spadek Arki w trzecioligową otchłań i jednocześnie praktycznie przypieczętowano awans Lechii do I ligi. Dlatego też, wśród wielu kibiców Lechii panuje przekonanie, że był to najbardziej udany mecz w historii klubu.”
Sławek “Stary Parasol”
– Natomiast najbardziej pamiętny, a może najważniejszy, to Puchar Polski w 1983 r. Żałuję, że nie dostałem paszportu i nie mogłem jechać do Turynu. No i zdobycie “górki”, czyli to, czego nie udało się zrobić żadnemu klubowi poza Lechią. To był najbardziej charakterystyczny moment. Wiadomo, że górki już nie ma i niektórzy tego już nie zrozumieją. Bo nie zobaczą jak ta górka wyglądała.
Zbyszek “Gebels”
– 20 czerwca 1984 roku, mecz w Gdyni, wygrany 4:1 i „górka” biało-zielona. Nie może być nic piękniejszego. Najpiękniejszą chwilę w swoim życiu przeżyłem, także mogę umrzeć spokojnie. Byłem na tamtym meczu, widziałem, nie było to jakieś wymęczone 1:0 lecz 4:1. Lechii dawało to awans, a ich spuszczało do III ligi. Czy może być coś piękniejszego?
– Nie mam już innych marzeń, wszystko, co najpiękniejsze już było. „Górka” została zdobyta.
Dwudziestego czerwca roku pamiętnego
wróg napadł na Arkę z grodu sąsiedniego.
Ławki połamali, flagi popalili,
to młodzi lechiści górkę rozpiździli.
Cała Arka płonie,
cała Arka gaśnie,
miłość do Lechijki
nigdy nie zagaśnie