Lechia wygrała z Zagłębiem Sosnowiec 1:0 po lobie Sławka Wojciechowskiego. Biało-Zieloni wygrali dopiero po raz pierwszy tamtej wiosny.
W tamtym sezonie Biało-Zieloni występowali jako FC Lechia S.A. Plan był jasny – awans do ekstraklasy i po rundzie jesiennej, zakończonej na trzecim miejscu, wydawał się realny. Jednak już pod koniec jesieni zaczęły się finansowe trudności, a wiosna do reszty zburzyła płonne nadzieje. Dość powiedzieć, że przed meczem z Zagłębiem, w siedmiu ligowych spotkaniach, podopieczni Adama Musiała raz przegrali, aż sześć razy remisując. Nie była to tragedia, gdyż wtedy za wygraną przyznawano dwa, a nie trzy punkty. Jednak nie była to również forma usprawiedliwiająca ekstraklasowe ambicje.
Zagłębie do Gdańska przyjechało jako spadkowicz z wyższej klasy rozgrywek, dwa lata wcześniej pozbywając się litery G z nazwy GKS, co oznaczało koniec górniczego patronatu. W tej sytuacji działacze próbowali powrócić do powojennej nazwy Stal Sosnowiec, w czerwonych koszulkach z takim właśnie napisem wystąpili gracze Zagłębia przy Traugutta.
Sosnowiczanie bronili się przed spadkiem do III ligi, co ostatecznie im się nie udało, do Gdańska przyjechali z zamiarem uważnej obrony i wywiezienia jednego punktu. W ich barwach wystąpili m.in. Ryszard Karbowniczek, w rundzie jesiennej gracz Lechii i prawie dwumetrowy, startujący do całkiem barwnej kariery Andrzej Kubica, późniejszy gracz m.in. Legii Warszawa, klubów austriackich, belgijskich, japońskich i izraelskich.
Mecz z Zagłębiem Sosnowiec, zapewne nie utkwił w pamięci na dłużej nikomu z nielicznie zgromadzonych widzów, zapewne dlatego, że w szeregach gospodarzy zabrakło czołowych wówczas postaci, kontuzjowanych Tomasza Untona, Marcina Kaczmarka i Mirosława Girucia. Gospodarze atakowali, ale czynili to bez przekonania, w ich szeregach wyróżniał się zapomniany nieco dzisiaj Krzysztof Twardowski. Dwie stuprocentowe okazje zmarnował Rafał Kaczmarczyk. Ale to właśnie pochodzący z Dzierzgonia pomocnik, sprytnie „wyblokował” Roberta Razakowskiego w 75. minucie, piłka spadła pod nogi Sławomira Wojciechowskiego, który lobem pokonał Roberta Stanka. Najważniejsze, że Lechia po raz pierwszy tamtej wiosny wygrała.
21.04.1993 – środa – 25. Kolejka II Ligi Grupy Zachodniej sezonu 1992/93
Lechia Gdańsk – Zagłębie Sosnowiec 1:0 (0:0)
Bramki: Wojciechowski 75’
Lechia: Gładyś – Weiner, Piętka, Błondek, Cybulski, Pawlak (46`Góralski), G.Motyka (61`Matuk), Wojciechowski, Twardowski, Kaczmarczyk, Sobczak. Trener: Adam Musiał.
Zagłębie: Stanek – Bałaga, Churek, Antczak, Duda, Jędraszczyk (46` Karbowniczek), Wykurz, Jajeśniak (80` Żurawski), Kubica, Razakowski, Śmiałek.
Żółte kartki: Razakowski, Antczak (Zagłębie)
Sędziował: A. Kalinowski (Płock).
Publika: 1.500. Po przełomie ustrojowym skurczyła się frekwencja przy Traugutta, dodatkowo mecz z sosnowiecką drużyną wypadał w środę. W tamtym sezonie największą ilość kibiców przyciągnęły derby z Arką i Bałtykiem – odpowiednio 8 i 6 tysięcy widzów. Oba te mecze, jeszcze w rundzie jesiennej Lechia wysoko wygrała odpowiednio 3:0 i 4:1.
Pozostałe wyniki 25. kolejki II Ligi Grupy Zachodniej sezonu 1992/93:
Raków Częstochowa – Polonia Bytom 0:0
Polger Police – Stilo Gorzów Wielkopolski 2:1
Igloopol Dębica – Miedź Legnica 2:0
Bałtyk Gdynia – KP Wałbrzych 0:0
Ślęza Wrocław – Warta Poznań 0:1
Górnik Pszów – GKS Tychy 5:1
Naprzód Rydułtowy – Arka Gdynia 2:1
Sokół Pniewy – Lechia Dzierżoniów 2:1
Co było dalej? Do końca sezonu gdańszczanie grali ze zmiennym szczęściem, ostatecznie kończąc rozgrywki na szóstym miejscu co było zdecydowanie odległe od mocarstwowych planów, które miała spółka FC Lechia.