Oficjalnie pańska funkcja w klubie to szef działu scoutingu i menedżer kadry pierwszego zespołu. Co się za tym kryje?
– Dokładny zakres moich obowiązków jest określony w kontrakcie z klubem. Pierwsza drużyna i jej wzmocnienia oraz sprawne funkcjonowanie to priorytet, oczywiście pod kuratelą właściciela klubu i zarządu, kreujących politykę transferową. Ja też w niej uczestniczę i jestem jednym z jej wykonawców.
To jaka będzie strategia transferowa Lechii na najbliższe letnie okienko? Bardziej podobna do tej z ostatniego lata czy minionej zimy?
– Jestem człowiekiem który patrzy w przyszłość i to jest dla mnie najważniejsza w tej chwili sprawa, Chcemy działać rozważnie, dokonując wzmocnień przede wszystkim ze znakiem jakości. Drużyna ich potrzebuje i takie pojawią się w letnim oknie transferowym.
Nazwiska powalą na kolana?
– Chcielibyśmy, żeby tak było. Szukamy wzmocnień pod konkretne pozycje, choć nie wykluczamy skorzystania z tak zwanej okazji, o ile taka się pojawi i znajdzie w zasięgu naszych możliwości finansowych. Celujemy w zawodników o wysokim potencjale. Nie tak dawno publiczność w Gdańsku często oklaskiwała Abdou Razacka Traore, który na boisku robił widoczną różnicę. Tacy zawodnicy przydaliby się w Lechii, choć nie mówię konkretnie o nim. Chodzi o graczy jego pokroju, a nawet nieco lepszych.
Ciężko chyba takich znaleźć w polskiej ekstraklasie?
– Ciężko, chociaż i na naszym rynku są wartościowi piłkarze. Zapewniam, że ich monitorujemy, ale należy też pamiętać, że do Lechii wróci kilku młodych zawodników, którzy aktualnie są wypożyczeni do innych klubów. Jeśli chodzi o wzmocnienia z zewnątrz, to przede wszystkim rozglądamy się po rynkach zagranicznych. Mam w swoim notesie pewne nazwiska, prowadzimy jakieś rozmowy, ale nie chcę na razie za daleko wybiegać w przyszłość. Nauczyłem się już, że gdy się coś obiecuje, to trzeba się później z tego rozliczyć. Chciałbym na pewno, by Lechia pojechała już na pierwszy obóz przygotowawczy w prawie kompletnym składzie.
Szukacie zawodników wolnych czy takich, za których trzeba zapłacić innym klubom?
– Działamy dwutorowo, choć wiadomo, że za naprawdę dobrych piłkarzy trzeba zapłacić. Mam zapewnienie, że znajdą się na nich środki. Może jeszcze nie takie, ile wydaje się w zachodniej Europie, niemniej z doświadczenia wiem, że czasem warto zainwestować, nawet duże jak na polskie warunki pieniądze, by później, po 2-3 latach dobrych występów, wytransferować takiego gracza zagranicę z zyskiem.
No właśnie. Transfery robi się przecież w dwie strony. Nie tylko się kupuje, ale także sprzedaje. Czy ktoś może wkrótce odejść z Lechii za konkretne pieniądze?
– Mamy w kadrze kilku zawodników, którzy mogą wkrótce wzbudzić zainteresowanie klubów zagranicznych, a przynajmniej mają ku temu potencjał. Tak jest z Rafałem Janickim, Arielem Borysiukiem, Kevinem Friesenbichlerem czy Antonio Colakiem. Pamiętajmy jednak, że sami chcemy osiągnąć sukces. A w takim wypadku nie możemy nagminnie wyprzedawać graczy. Jeśli jednak znajdą się chętni na jednego czy dwóch z nich, wykładając satysfakcjonujące pieniądze, to dlaczego z tego nie skorzystać? W zamian można przecież kogoś pozyskać. Tak działa piłkarski biznes.
Największe zainteresowanie klubów z zagranicy towarzyszy Janickiemu. Zostanie w Lechii?
– Wszyscy są zdania, że powinien jeszcze pograć w Polsce. Mam zapewnienie, że będzie występował w Lechii co najmniej przez następny sezon.
Pięciu graczy na pewno już odejdzie, bo klub w tym tygodniu ogłosił rozstanie się po sezonie z Piotrem Grzelczakiem, Filipem Malbasicem, Henrique Mirandą, Mateuszem Możdżeniem oraz Mavroudisem Bougaidisem. Czy ta lista może się jeszcze wydłużyć?
– Zobaczymy po sezonie. Wszystko wyjaśni się w ciągu tygodnia czy dwóch, po konsultacjach z trenerem Jerzym Brzęczkiem. Podobnie sprawa się ma z wypożyczonymi do nas zawodnikami, którzy chcieliby dalej w Lechii zostać. Taką deklaracje złożyli na przykład Antonio Colak czy Kevin Friesenbichler może się również zdarzyć że któryś z wymienionej piątki nas zachwyci w ostatnich meczach i wrócimy do rozmów. W piłce nie da się wszystkiego do końca zaplanować. Na razie trwają jeszcze rozgrywki ekstraklasy 2014/15.
Nie żal panu, że Lechia straciła już szansę na mistrzostwo Polski?
– Pewnie, że niedosyt pozostał. Uważam, że kluczowym momentem wcale nie była przegrana z Lechem, tylko wcześniejszy remis z Wisłą. Gdyby wówczas udało się wygrać, może urodziłoby się z tego wszystkiego coś więcej. Pamiętajmy jednak że w grudniu Lechia była na trzynastym miejscu, obecnie znajduje się tuż za podium. I nadal walczy o udział w europejskich pucharach. A to jest jak walka o Mistrzostwo Polski dla tej budowanej ciągle drużyny.
Ile jeszcze brakuje Lechii – myślę o kwestiach sportowych – do uchodzących za najlepsze w naszym kraju zespoły Lecha Poznań oraz Legii Warszawa?
– Różnica polega chyba na doświadczeniu w grze o wysokie cele, obyciu z poważną piłką i mocnymi rywalami. Nie wszystkich naszych piłkarzy to dotyczy. Z wyjątkiem Sebastiana Mili, Kuby Wawrzyniaka, Grzegorza Wojtkowiaka, Mateusza Bąka czy Stojana Vranjesa, reszta ciągle znajduje się na dorobku. Zdecydowanie poprawiliśmy jakość gry, myślę, że tutaj niedużo brakuje nam do czołowej polskiej dwójki. Dzisiaj jeszcze mamy jednak do tych drużyn za dużo respektu, co było widać chociażby niedawno przy okazji spotkania z Lechem, o czym piłkarze sami mówili po końcowym gwizdku. Ale liczę, że tegoroczne mecze o stawkę zaprocentują w przyszłości. Pozbędziemy się tego wspomnianego respektu, bo w przyszłym sezonie nie przewidujemy scenariusza z obecnych rozgrywek, gdy przez pewien czas znajdowaliśmy się w dołach tabeli. Pragniemy na stałe zakotwiczyć w czołówce.
Przejdźmy do szkolenia młodzieży. Kilka dni temu Lechia SA zapowiedziała stworzenie swojej Akademii Piłkarskiej.
– Nie chcemy dzielić klubu na dwa podmioty, stąd zaniechanie współpracy ze stowarzyszeniem Akademia Piłkarska Lechii Gdańsk. Planowanie kariery piłkarza to – obok pasji i zabawy – naprawdę poważna praca. Chcemy tę pracę dzieciom ułatwić i pomóc w tym, żeby przynosiła ona oczekiwane efekty. Jesteśmy już w trakcie negocjacji z nowymi trenerami, którzy zostaną u nas zatrudnieni i wniosą w proces szkolenia nową jakość. Lechia jako klub z tradycjami zasługuje na posiadanie własnej akademii. To ogromne wyzwanie, bo będziemy tworzyć ją od podstaw, począwszy od rocznika 2007 w górę. Co ważne, zależy nam na daniu szansy na grę każdemu, bez względu na status materialny rodziny, z której pochodzi. Dlatego zajęcia w Akademii Piłkarskiej Lechii SA będą bezpłatne. Rozmawiamy już o współpracy z innymi klubami. MRKS ma być w przyszłości bazą sportową Akademii. Od 1 lipca będziemy mieli do dyspozycji internat z pełnym wyżywieniem oraz boisko i halę sportową. Prowadzimy rozmowy aby za rok otworzyć gimnazjum i liceum, wtedy odejdą nam podróże po Gdańsku na treningi co będzie znaczącym ułatwieniem nie tylko dla zawodników, ale tez ich rodziców którzy obecnie bardzo dużo czasu poświęcają na dowóz swoich dzieci. Jesteśmy otwarci na współpracę ze wszystkimi Akademiami i klubami na Pomorzu, szczególnie w Gdańsku. Osobiście będę chciał się spotkać z nimi wszystkimi, by osiągnąć porozumienie, które zapewni nam pozostawienie najlepszych zawodników w naszym regionie w swoim naturalnym środowisku, wśród swoich najbliższych. By ich późniejsza ewentualna gra w pierwszej drużynie Lechii była powodem do dumy dla nas wszystkich. Zaznaczam że współpraca będzie się odbywała z poszanowaniem zasad, które będą obowiązywały obie strony porozumienia.
Szkolenie narybku będzie waszym oczkiem w głowie?
– Wszystko będzie się toczyło dwutorowo, niczego nie zaniedbamy, choć priorytetem pozostanie pierwszy zespół. Jednak, jeśli zbudujesz dobrą drużynę seniorów, to łatwiej pracuje się też na dole. Bezwzględnie będziemy dbać o młody narybek. Mam do pomocy trenera Józefa Gładysza, Jarka Bieniuka, Sławka Wojciechowskiego, chciałbym do tego zaangażować jeszcze więcej osób związanych z Lechią, Gdańskiem i Pomorzem.
A co z drugą drużyną?
– Gra w III lidze i w tym miejscu ją widzimy, choć ten zespół musi zostać odmłodzony. To ma być przede wszystkim przetarcie dla zdolnej młodzieży przed wejściem do dorosłej piłki zawodowej. W przyszłym sezonie chcemy oprzeć rezerwy o zawodników z roczników 1997-98. Bez patrzenia na wynik. Liczyć się będą jedynie względy szkoleniowe, wprowadzimy trening indywidualny, który ma za zadanie pokazać młodemu zawodnikowi jego ewentualne niedostatki w technice, taktyce oraz pokazanie nowych rzeczy, które wpłyną bezpośrednio na jego wyższy poziom gry.
Dział skautingu też się rozwinie?
– Z pewnością. Jesteśmy w fazie jego tworzenia. Roman Kaczorek został oddelegowany obecnie do obserwacji młodzieży, pierwszymi skautami maja zostać od razu trenerzy każdego rocznika, których w czasie meczu jest dwóch i nic nie stoi na przeszkodzie, by i oni włączyli się do tego programu. W Polsce pracować będzie dla nas kilkunastu skautów w poszczególnych regionach kraju. Zatrudnienie znajdzie także jeszcze jeden skaut z Gdańska. Jeśli chodzi o Europę, to polegamy na własnych szerokich kontaktach. Preferować będziemy obserwację piłkarza na żywo, choć zanim zdecydujemy się wydać pieniądze na bilet lotniczy, to najpierw kilka razy przejrzymy gracza za pomocą specjalistycznego programu Wyscout, który umożliwia obejrzenie kilku meczów z jego udziałem. Bez względu na to, będziemy jednak monitorować wszystkie juniorskie imprezy. Mistrzostwa Polski, spotkania kadry województwa czy mistrzostwa Europy.
Rozmawiamy tuż przed meczem Lechii z Legią. Serce zabije panu mocniej w środowy wieczór?
– Od przeszłości się nie odcinam. Byłem i jestem kojarzony z Legią, obecnie jednak pracuję w Lechii. Traktuję to jako zawodowe wyzwanie, nie jestem tu dla faktury. Chcę wykonać fajną robotę, by klub stawał się coraz mocniejszy. W Gdańsku jest głód sukcesu, to miejsce mnie coraz bardziej wciąga i nakręca. Lechia jedynie raz w swojej 70-letniej historii znalazła się na ligowym podium, raz też wywalczyła krajowy puchar. Czas najwyższy, by powiększyć kolekcję trofeów. Do tego potrzebne są jednak wszystkie ręce na pokładzie i jazda na tym samym wózku w jednym kierunku. Bez podziału na ważnych i mniej ważnych. Bo nikt nie może być ważniejszy od historii klubu.