1 kwietnia 1956 roku Lechia Gdańsk rozegrała towarzyski mecz z Djurgårdens IF Sztokholm. Wydarzenie zgromadziło tłumy kibiców na stadionie przy ul. Traugutta 29.
Djurgården IF Sztokholm
Data: 01.04.1956 – Niedziela – godzina 14 – mecz towarzyski
Rywal: Djurgårdens IF Sztokholm – założony w 1891 roku klub piłkarski znany też jako Djurgården. Nazwa klubu pochodzi od nazwy, położonej na wyspie, dzielnicy Sztokholmu. Obecnie stadionem klubowym jest Tele2 Arena, który Djurgården dzieli z derbowymi rywalami Hammarby.
Do 2013 roku siedzibą klubu był malowniczy sztokholmski Stadion Olimpijski.
fot.wikimedia.org
Djurgården jest 11-krotnym mistrzem Szwecji i 4-krotnym zdobywcą krajowego Pucharu. Oba trofea trafiły w ręce piłkarzy z wyspy w 2005 roku.
Najbardziej znani piłkarze w historii klubu to: Stefan Rehn, Kim Källström, Andreas Isaksson.
W ostatnich latach nasze kluby połączyła osoba reprezentanta Litwy, Vytautasa Andruskieviciusa, który po grze w Lechii odszedł właśnie do Djurgården.
Wynik:
Lechia Gdańsk – Djurgården IF Sztokholm 1:4 (0:1)
Bramki: Kobylański 55′ – Eriksson 12′, 78′, Eklund 73′ (karny), 82′
Lechia: H.Gronowski – Musiał (Kusz), Korynt, Lenc, Czubała, Kaleta, R.Gronowski, Górny (Musiał), Rogocz, Nowicki, Kobylański.
Djurgården: Lindberg – Forsberg, Gustafsson, Olsson, Holmstroem, Parling, Johansson, Finnhammer, Eriksson, Eklund, Edlund.
Sędziował: Koczner (Gdańsk)
Publika: 20 tysięcy osób. Nawet suto zastawione świąteczne stoły (mecz został rozegrany w pierwszy dzień świąt wielkanocnych) nie potrafiły zatrzymać kibiców przed tłumnym przybyciem na stadion we Wrzeszczu. Mimo towarzyskiego charakteru spotkania już na trzy godziny przed rozpoczęciem meczu z ówczesnym mistrzem Szwecji stadion był mocno wypełniony.
Mecz: Takie tłumy nie dziwią, bo Djurgården był rok wcześniej uczestnikiem premierowej edycji Pucharu Europy, w której w pierwszej rundzie pokonał Gwardię Warszawa (0:0, 4:1). Co ciekawe, gol dla Gwardii był pierwszym w historii występów polskich drużyn w europejskich pucharów, a zdobył go były zawodnik Lechii, Krzysztof Baszkiewicz.
Szwedzi rozgrywali wówczas w naszym kraju serię meczów towarzyskich. Po remisie z Lublinianką, skandynawscy piłkarze byli mocno zdeterminowani by pokonać Lechię. O tym jak poważnie traktowali ten mecz towarzyski, świadczy fakt, iż specjalnie na to spotkanie ściągnięto samolotem ze Szwecji słynnego wówczas Svena „Tumbę” Johanssona, reprezentanta „Trzech Koron”, który obok gry w piłkę, nieco później został również mistrzem Skandynawii w…golfa. Jednak głównym zajęciem „Tumby” był hokej – w 1999 roku został wybrany na szwedzkiego hokeistę stulecia. Johansson raz był z Djurgården mistrzem Szwecji w futbolu, aż osiem razy w hokeja. A przecież najlepszy tamtego dnia w biało-zielonych barwach Roman Korynt początkowo piłkę nożną uprawiał równocześnie z boksem. Wszechstronni sportowcy, takich dziś już nie ma.
Szwedzi górowali nad gdańszczanami pod każdym względem, a przede wszystkim wzrostem. Dość powiedzieć, że najwyższy w naszych szeregach Roman Korynt był prawie o głowę niższy od Erikssona czy wspomnianego wyżej Johanssona. Gdy piłka leciała wysoko, z góry wiadomo było kto wygra walkę o nią. Praca określiła więc towarzyski mecz spotkaniem „wielkoludów” z „kucykami” chociaż lechiści przecież do karzełków też nie należeli. Okazało się również, że wysoki wzrost nie stanął gościom na przeszkodzie by prowadzić płynną, techniczną i przede wszystkim szybką grę.
Przełomowym momentem była 73. minuta meczu, gdy Musiał wraz z Erikssonem wyskoczyli do piłki w polu karnym, gdańszczanin sięgający swemu rywalowi do ramienia, nie mogąc wybić piłki głową, zatrzymał ją ręką. Chwilę potem Eklund pokazał jak należy strzelać karne i wyprowadził gości na prowadzenie.
Lechia przez długie okresy przeważała, ale szwedzkie kontry okazały się zabójcze. Należy dodać, że wygrana gości choć zasłużona to jednak stanowczo za wysoka. Djurgården zasłużyło na wygraną jedną, maksymalnie dwoma bramkami.
Co było dalej?
Szwedom chyba w Gdańsku się spodobało, bo już w lipcu byli z powrotem – tym razem to Lechia była lepsza (1:0). Ale zanim to się stało jeszcze w kwietniu Szwedzi ulegli warszawskiemu CWKS 0:2 na zakończenie polskiego tournée.
Za dwa lata Szwedzi gościli turniej o mistrzostwo świata, zagrał w nim jeden zawodnik Djurgården – Sigge Parling. Zagrał i to nie byle jak, występując we wszystkich meczach MŚ, w tym w finale, który Szwedzi przegrali z Brazylią 2:5.
Lechii też ten sparing wyszedł na dobre, bo na ligowej mecie stanęła na najniższym stopniu podium. Do dziś to najlepsza ligowa pozycja biało-zielonych. W kolejnych latach nadal obserwować mogliśmy na stadionie przy Traugutta z zagranicznymi rywalami. Przeważnie były to zespoły ze wschodniej strony „żelaznej kurtyny”, ale zdarzały się również zachodnie rodzynki w postaci Sheffield United w 1974 roku. Czekamy na czas, gdy nad Motławę będą przyjeżdżać regularnie zagraniczni rywale nie tylko na mecze towarzyskie, ale przede wszystkim na gry w ramach europejskich pucharów.