Właściwie cały pierwszy złoty okres Lechii (Ekstraklasa w latach 1949-1963 z trzyletnią przerwą w międzyczasie) wiąże się z jednym nazwiskiem. Czesław Lenc, bo o nim mowa przyszedł do Gdańska z Chojnic i debiutował w pierwszym w historii meczu Lechii w Ekstraklasie – 1-5 z Cracovią 20 marca 1949 roku.
Trener Marian Geszke był wtedy małym brzdącem, zafascynowanym piłką nożną:
– Z Sopotu jechało się tramwajem siódemką, potem przesiadka na dwójkę na pętli w Oliwie. Wysiadało się na Politechnice i wtedy człowiek już był gość. Ale zostawał największy kłopot, jak wejść na stadion? Nerwy! Stało się przy wejściu i prosiło wchodzących: pse pana, pan mnie weźmie. No i w końcu ktoś brał pod pachę i brał. Pięć godzin przed meczem siedziałem już na trybunach, bo trzeba pamiętać, że wcześniej był mecz rezerw.
Największym szczęściem było siedzieć na trybunach, a tam grał Władek Musiał, Rogocz świętej pamięci, bracia Gronowscy, Romek Korynt. To było święto, taki mecz, ciężko sobie to dziś wyobrazić.
Najlepsze było to, że wtedy pili wszyscy. W Lechii w tej drużynie w latach 50 był Lenc ksywa „Majster”, najlepsze jego zagrania to jak walnął z woleja i piłka leciała na dach trybuny. Publika wyła z zachwytu. Po meczu go trzy dni szukali, ale w innych drużynach szukali innych, dlatego to się wyrównywało.
Przez lata „Majster” prawie nie opuszczał meczów ligowych, łącznie zagrał dla Lechii w Ekstraklasie 182 razy (ogółem aż 233 występy!). Więcej mają występujący wtedy z nim w jednej drużynie Roman Korynt i Czesław Nowicki. Wtedy wierność barwom klubowym obowiązywała przez całą karierę, dziś rzecz nie do pomyślenia. Inna jego ksywa, rodem jeszcze z Chojnic, to „Hanys”. Dlaczego tak? Przecież Ślązakiem nie był w przeciwieństwie do wielu graczy ówczesnej Lechii jak Roman Rogocz, partner z obrony Hubert Kusz czy bracia Gronowscy. Jak pisze Michał Sagrol z „Czasu Chojnic” winne były „kruczoczarne włosy, jakby przesmarowane węglem”.
Na Lechię nie tylko z racji budowlanego mecenatu wołano wówczas „Murarze”. Powodem była żelazna defensywa, rzadko kiedy dopuszczająca rywali do głosu. A rywale bywali znamienici: Ernest Pohl z Górnika Zabrze, Lucjan Brychczy z Legii Warszawa, Gerard Cieślik z Ruchu Chorzów czy Jan Liberda z Polonii Bytom. Same asy, ale nasi nie dawali się, mimo liczebnej przewagi ataku (grano system 1-3-2-5). Żelazne zestawienie gdańskiej formacji defensywnej to wówczas Henryk Gronowski w bramce i trio w obronie Kusz – Korynt – Lenc. Kierownikiem tej formacji był legendarny Roman Korynt. W takim składzie formacja defensywna grała w 1955 w finale Pucharu Polski, gdy Biało-Zieloni ulegli Legii Warszawa, taki też był przeważnie jej skład w „brązowym” sezonie w roku 1956. W tych właśnie rozgrywkach Lenc zdobył jedyną bramkę w Ekstraklasie. Stało się to w wyjazdowej wygranej 2-0 z Lechem Poznań, a „Majster” trafił do siatki, mimo że grał z kontuzją, co wywołało niepokój kibiców odprowadzających lechistów na dworzec w Gdańsku. Trener gdańszczan, przebiegły strateg Tadeusz Foryś przesunął Lenca do ataku, tak by nie stanowił zagrożenia dla własnej bramki. Manewr powiódł się.
W końcówce medalowych rozgrywek „Majster” nie grał, winna była nie kontuzja, a…żylaki. Ostatni raz w koszulce Lechii Lenc zagrał 11 lipca 1962 roku w meczu o 9. miejsce w lidze z ŁKS w Łodzi. Pod koniec życia Pan Czesław cierpiał na chorobę Alzheimera, zmarł otoczony opieka kochającej rodziny w roku 1998.
Czesław Lenc
Data urodzin: 14.03.1926
Data śmierci: 07.01.1998
Pozycja: obrońca
Debiut w Lechii: 20.03.1949
Lata gry w Lechii: 1949-1963