Maciej Kamiński urodził się 15 maja 1959 roku. Wzmocnił Lechię po jej awansie do II ligi w 1983 roku i debiutował w wygranym meczu o Superpuchar Polski z Lechem Poznań.
Wychowanek Noteci Inowrocław przed przyjściem do Lechii występował w Goplanii Inowrocław, Zawiszy i Polonii Bydgoszcz. Wyróżniający się pracowitością od razu stał się mocnym ogniwem gdańskiej jedenastki w linii pomocy i jednym z ulubieńców kibiców. Razem z drużyną awansował do ekstraklasy. Na drugoligowych boiskach zdobył cztery gole, uczestniczył też w słynnych meczach z Juventusem.
W ekstraklasie Maciej Kamiński zadebiutował w pierwszym po 21 latach meczu Lechii na tym szczeblu rozgrywkowym przeciwko Górnikowi Wałbrzych. W tym spotkaniu trener Jastrzębowski powierzył Maciejowi Kamińskiemu zadanie krycia asa rywali Włodzimierza Ciołka. Z tego zadania gdański pomocnik wywiązał się znakomicie. Co prawda Ciołek strzelił gola, ale nie z gry, tylko z rzutu wolnego. W przegranym 0-1 spotkaniu z Bałtykiem był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem Lechii. W meczu przeciwko Lechowi w Poznaniu (1-1) zdobył swojego pierwszego gola w ekstraklasie, sprytnie lobując bramkarza gospodarzy. Maciej Kamiński świetnie zaprezentował się również w wygranym 2-1 meczu z Radomiakiem. W końcówce pierwszej połowy meczu z Motorem w Lublinie doznał kontuzji i musiał pauzować w dwóch ostatnich meczach rundy jesiennej. Wiosną zagrał już we wszystkich meczach Lechii. W spotkaniu z Wisłą w 69 minucie idealnie dośrodkował do Janusza Millera, który strzałem głową ustalił wynik meczu na 2-0. Maciej Kamiński bardzo dobrze zaprezentował się też w wygranym 2-1 meczu z Motorem Lublin, a w spotkaniu z Górnikiem w Zabrzu zdobył gola na 1-1 (Lechia przegrała ostatecznie 1-3). W sumie w sezonie 1984/85 gdański pomocnik zagrał w 28 na 30 spotkań Lechii, z czego w 26 od początku do końca.
W kolejnych rozgrywkach zagrał już we wszystkich 30 meczach (z czego w 26 przez 90 minut). Z pięcioma bramkami został obok Mirosława Pękali najlepszym strzelcem zespołu. W czwartej kolejce Maciej Kamiński został wyróżniony za mecz z Zagłębiem w Sosnowcu, mimo porażki Lechii 1-3. Również dobrze zagrał przeciwko ŁKS, ale i tym razem Lechia przegrała (0-1). W zremisowanym 1-1 spotkaniu z Bałtykiem był jednym z lepszych zawodników na boisku, a swoją dobrą grę udokumentował golem z rzutu karnego. W rundzie wiosennej Maciej Kamiński był bardzo skuteczny i zdobył specyficznego hat – tricka, strzelając po jednej bramce w trzech kolejnych meczach Lechii na własnym stadionie. W meczu z Bałtykiem po solowej akcji ustalił wynik spotkania na 2-0, na 7 minut przed końcem meczu z Zagłębiem Lubin wykorzystał rzut karny, który dał Lechii remis 1:1 i wreszcie, również z rzutu karnego, doprowadził do wyrównania w meczu z Pogonią, który Lechia wygrała ostatecznie 2-1. Wcześniej jeszcze jednego gola zdobył we Wrocławiu, a jego trafienie dało gdańszczanom remis 1-1. W pojedynku z Widzewem w przedostatniej kolejce był jednym z lepszych zawodników na boisku i między innymi dzięki niemu Lechia uzyskała remis 1-1, który drużynie dał utrzymanie. W rundzie jesiennej kolejnego sezonu Maciej Kamiński grając w roli kapitana Lechii wystąpił w 13 na 15 spotkań, z czego w 11 od początku do końca. Świetnie zaprezentował się przeciwko Górnikowi Zabrze (0-0 w Gdańsku) oraz ŁKS (3-0 w Gdańsku). Wiosną wystąpił we wszystkich 17 meczach Lechii (licząc baraże) od początku do końca. W spotkaniu z Górnikiem Zabrze Maciej Kamiński zdobył honorowego gola (1-3). Po jednej bramce zdobywał też w Gdańsku w spotkaniach z Pogonią (1-1) oraz Motorem (4-0).
Runda jesienna sezonu 1987/88 to występy we wszystkich 15 meczach, z czego w 13 od pierwszej do ostatniej minuty. W wygranym 2-1 meczu z Jagiellonią w Białymstoku asystował przy golu Jarosława Nowickiego na 1-0. 31 października 1987 roku Maciej Kamiński rozegrał mecz nr 100 w ekstraklasie w barwach Lechii (licząc baraże z Ruchem) przeciwko Widzewowi w Łodzi. Rundę wiosenna zaczął dobrze, strzelając dla Lechii honorowego gola w przegranym 1-2 meczu z Szombierkami w Bytomiu. Później zagrał jeszcze tylko w 4 meczach i pojedynkiem w 22 kolejce z Górnikiem Zabrze zakończył swoją przygodę z ekstraklasą.
W pierwszym meczu z Górnikiem Wałbrzych, w którym Kamińskiego zabrakło okrzyki opozycyjne mieszały się z „Maciek Kamiński naszym przyjacielem jest” i „Brawo Maciek” i to mimo, że filigranowy pomocnik w meczu nie grał. A nie grał, bo był aresztowany. A był aresztowany, bo w stanie wskazującym uderzył milicjanta. W reżimowej prasie próżno było szukać informacji o tym incydencie, ale kibice i całe środowisko piłkarskie dobrze wiedzieli co w trawie piszczy. Ówczesny kierownik drużyny, Roman Józefowicz wiele rzeczy odkręcał, ale tego nie dał rady, telewizor nie pomógł i „Kamyk” wylądował za kratkami. Minęła go nieudana walka o utrzymanie, wrócił dopiero na sierpniowy, drugoligowy mecz wyjazdowy z Avią Świdnik. Jego obecność mogła uratować Lechię przed degradacją i odmienić locy klubu, który przestały się układać korzystnie.
Po spadku do II ligi grał w Lechii jeszcze przez kolejny sezon. W następnych rozgrywkach 1989/90 zagrał jeszcze cztery mecze, po czym zakończył swoją przygodę z Lechią. Obecnie mieszka we Francji.
Maciej Kamiński
Data ur: 15.05.1959
Pozycja: pomocnik
Debiut w Lechii: 30.07.1983
Debiut w Lechii w ekstraklasie: 11 sierpnia 1984, Lechia – Górnik Wałbrzych 1:1
Liczba występów i bramek: 182-22