Jan Paweł II, Papież Polak, spotkał się z drużyną Lechii Gdańsk podczas rekonesansu Biało-Zielonych we Włoszech na kilka tygodni przed meczem z Juventusem w ramach Pucharu Zdobywców Pucharów. Poniższe fragmenty pochodzą z książki “Lechia – Juventus. Więcej niż mecz”.
W ramach przygotowań do meczów z Juventusem drużyna Lechii Gdańsk w sierpniu 1983 roku odbyła, krótkie tourne po Włoszech. W planach pobytu na włoskiej ziemi było rozegranie kilku spotkań sparingowych, obejrzenie w akcji Juventusu oraz Audiencja u Papieża Polaka. Jan Paweł II od 16 października 1978 r. zasiadał na na Tronie Piotrowym. W czerwcu 1983 r. kiedy lechiści zdobywali Puchar Polski, Karol Wojtyła po raz drugi podczas swojego pontyfikatu odwiedzał Polskę. Dla piłkarzy i trenerów Lechii możliwość spotkania z Ojcem Św. była niesamowitym przeżycie, które na zawsze zapadło w ich pamięci. – Trudno nam było uwierzyć, że Ojciec Św. spotka się z nami. Wszystko zaplanował impresario Johnny “River” Strzelecki – wspomina ówczesny trener Lechii Jerzy Jastrzębowski.
Jan Paweł II
We wtorek, 9 sierpnia, z samego rana Lechia udała się do letniej rezydencji papieskiej w Castel Gandolfo. Po mszy świętej doszło do spotkania gdańskiego zespołu z Janem Pawłem II, na którym piłkarze mieli możliwość rozmawiać z papieżem i zrobić z nim pamiątkowe zdjęcia.
Roman Józefowicz (Napastnik): – Wyjazd nastąpił około 6.00. Zjedliśmy śniadanie, które było w formie stołu szwedzkiego. River wtedy powiedział – „lepiej was ubierać niż karmić”. Małolaci dorwali się do jedzenia, bo to było dla nich coś innego – ciągle jeździliśmy na Wschód, a teraz po raz pierwszy na Zachód.
Do rezydencji papieskiej ekipa pojechała klimatyzowanym autokarem, razem z Riverem i jego ochroniarzem. Wszyscy ubrali się na audiencję w swoje prywatne garnitury. Do Castel Gandolfo dotarli około godziny 7.
Ferdynand Wierzba (kierownik drużyny): – Na dziedziniec zostaliśmy wprowadzeni przez Gwardię Szwajcarską. Usiedliśmy z tyłu. Nie można było robić żadnych prywatnych zdjęć. Tylko fotograf papieski miał do tego prawo. Co kawałek stał młody chłopak w garniturze, który pilnował porządku. Gdy masażysta chciał zrobić mi zdjęcie, to dostał po łapach. Mszę odprawiał czarnoskóry ksiądz, oprócz niego był ksiądz polski, a papież siedział w fotelu.
Po zakończeniu mszy św. Ojciec Święty podszedł do każdej grupy, do gdańskiej na końcu.
Jerzy Jastrzębowski: – Przedstawiałem Ojcu Świętemu wszystkich zawodników, z każdym się przywitał i wręczył wszystkim różańce. Następnie stanęliśmy do wspólnego zdjęcia.
F. Wierzba: – Jak papież podchodził do nas, ciarki przeszły.
Józef Gładysz (II trener): – Ściskał nam dłonie, w których pozostawała mała torebeczka (różaniec – przyp. autor). To była dla nas wielka niespodzianka. My zrewanżowaliśmy się proporczykiem klubowym i bodajże paterą z wizerunkiem gdańskiej Starówki.
Miałem w planie do was przyjechać
Po zrobieniu pamiątkowych zdjęć pozostało jeszcze kilkanaście minut na rozmowę. Odbyła się ona w bardzo luźnej i sympatycznej atmosferze. F. Wierzba: – Papież z nami rozmawiał najdłużej, około 10 minut. Było to dla nas duże przeżycie. Jan Paweł II wiedział, że zdobyliśmy Puchar Polski i że w niedługim czasie zagramy z Juventusem w meczu pucharowym.
– Ja miałem w planie do was przyjechać podczas ostatniej pielgrzymki, lecz ta jej część została wykreślona z planu. Władze mi nie pozwoliły przyjechać do Gdańska, ale cieszę się, że Gdańsk przyjechał do mnie. Następnym razem odwiedzę Gdańsk, gród Wałęsy – mówił Jan Paweł II. – Mam nadzieję, że Boniek będzie bardziej solidarny i nie zagra tak dobrze jak podczas meczów Juventusu z Widzewem.
Jan Paweł II wspominał swoje sportowe przygody, również to że w piłkę nożną grał głównie na bramce.
– Kto z was jest bramkarzem? – zapytał. Wtedy do przodu wysunął się Tadek Fajfer. – Domyślam się, na podstawie własnych doświadczeń, że grasz najgorzej w całej drużynie, bowiem wszystko, co złe, zawsze skupia się na bramkarzu – żartował papież. – Życzę wam wygranej, ale nie mogę o tym mówić głośno, bo jak Włosi usłyszą, to mnie z Rzymu wyrzucą – powiedział z uśmiechem na zakończenie z nami rozmowy Jan Paweł II.