Czerwona latarnia rozgromiła gości ze znanym ekspertem TV w składzie. Ślęza Wrocław była zdecydowanym faworytem tego meczu. W poprzednich 13 spotkaniach sezonu 1993/94 lechiści zaledwie raz wygrali i cztery zremisowali, resztę meczów przegrywając.
Słaba forma piłkarzy była spowodowana między innymi bałaganem organizacyjnym. Do sezonu lechiści przystępowali jako FC Lechia SA, jednak ten twór od dłuższego czasu nie funkcjonował, więc tydzień przed meczem ze Ślęzą udało się piłkarską drużynę przekazać z powrotem do KS Lechia. Nie obyło się również bez zmiany trenera. Na początku października Zbigniewa Tymińskiego zastąpił duet Marian Geszke – Janusz Kupcewicz. Po tej zmianie wyniki nieco się poprawiły, powiało optymizmem, a tydzień przed spotkaniem ze Ślęzą udało się wywieźć punkt z derbów z Arką w Gdyni.
Jednak i tak nikt nie spodziewał się, że mająca ekstraklasowe ambicje Ślęza wyjedzie ze stadionu przy ulicy Traugutta z bagażem aż czterech goli. Lechia wysoko wygrała i opuściła ostatnie miejsce w tabeli. W pokonanym polu znaleźli się m.in. Maciej Murawski (znany z milczenia ekspert Canal Plus) oraz Wiesław Wraga (gracz Wielkiego Widzewa).
Gdy spojrzymy na ówczesny skład Biało-Zielonych, była to na pewno drużyna z ogromnym potencjałem. Prawie wszyscy piłkarze, którzy wystąpili w tamtym spotkaniu zagrali później na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Szkoda, że ówczesny organizacyjny bałagan sprawił, że nie stało się to w biało-zielonych barwach. Wielu z uczestników tamtego październikowego meczu wróciła później na Traugutta w roli piłkarzy (Marcin Kaczmarek, Maciej Kalkowski i Mariusz Pawlak), trenerów (Dariusz Gładyś i Tomasz Unton oraz znowu Marcin Kaczmarek i Maciej Kalkowski), skautów (Rafał Kaczmarczyk) i pracujących dla klubu w innej roli (Tomasz Motyka).
Słów kilka o rywalu. Ślęza Wrocław – od zawsze w stolicy Dolnego Śląska pod względem piłkarskim rządził Śląsk, ale akurat wówczas wysokie aspiracje zgłaszał lokalny rywal WKS, czyli I KS (czyli Pierwszy Klub Sportowy) Ślęza. Klub posiadający siedzibę w bezpośrednim sąsiedztwie wrocławskiego ZOO w sezonie 1993/94 zamierzał awansować do Ekstraklasy. Ostatecznie nie udało się, Ślęza zajęła czwarte miejsce, ale i tak o jedno wyżej niż na mecie sezonu 1993/94 wrocławski Śląsk. Obecnie piłkarze Ślęzy zajmują 5 miejsce w Dolnośląsko-Lubuskiej grupie III ligi.
Publika: „Dziennik Bałtycki” podaje 500 osób jako frekwencję tamtego spotkania, jednak obecni wówczas na meczu upierają się, że widzów było jeszcze mniej. Przy braku kołowrotków 500 widzów było podawane w mediach jako najmniejsza możliwa frekwencja. Ale na taką piłkarze solidnie wówczas sobie zasłużyli. Przed spotkaniem ze Ślęzą, Lechiści zajmowali ostatnie miejsce w tabeli.
Co było dalej? Lechiści powoli wygrzebywali się z dołka, ale potrzebowali szczęśliwego zbiegu okoliczności w ostatniej kolejce, by zachować ligowy byt. W ostatniej rundzie tamtego sezonu Lechia na wyjeździe pokonała swą imienniczkę z Dzierżoniowa 1:0, podczas gdy GKS Tychy na wyjeździe uległ Miedzi Legnica 1:3 i tym sposobem Biało-Zieloni utrzymali się na zapleczu Ekstraklasy. Nie na długo jednak. W następnym sezonie opuścili drugoligowy front, jednak z pomocą przyszła Olimpia Poznań i fuzja. Ale to temat na któryś z kolejnych odcinków.
23.10.1993 – 14. Kolejka II Ligi sezonu 1993/94
Lechia – Ślęza Wrocław 4:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Unton 49`karny, 2:0 Kaczmarczyk 57`, 3:0 i 4:0 M. Kaczmarek 83`, 90`
Lechia: Gładyś – G.Motyka, Ługowski (81’ T.Motyka), Górski, Pawlak, Unton, Kaczmarczyk, Kalkowski, Giruć (77’ Góralski), M.Kaczmarek, Sobczak.
Ślęza: Kaczmarek – Bednarski, Murawski (65’ Sawicki), Adamczyk, Wójcik, Kucharczyk, Basiuk, Rudoj (55’ Wraga), Fudali, Tomziński, Wrona.