Przy okazji meczu przyjaźni wypada przypomnieć ludzi, którzy reprezentowali barwy biało-zielone i zielono-biało-czerwone.
Ale najpierw pewne przysłowie:
„W stolicy całego Śląska i Gdańsku się mawia, że Wrocław jest dzielnicą Gdańska, a Gdańsk dzielnicą Wrocławia” – to kibicowskie porzekadło, pod różnymi postaciami, jest znane wszystkim kibicom Lechii oraz Śląska.
Fanów z Gdańska i Wrocławia łączy już prawie 40-letnie braterstwo, o ich początkach mówi Zbyszek Zalewski – kustosz Muzeum Lechii Gdańsk.
– Zgoda ze Śląskiem powstała w 1977 roku. Śląsk grał w sobotę w Gdyni z Arką, wiadomo chłopcy z południa przyjechali nad morze, na plażę. My w niedzielę jechaliśmy do Koszalina na mecz z Gwardią, nie mieliśmy już szans na awans, pociąg ruszał z Gdyni, zebraliśmy się w siedmiu. Arkowcy namówili tych ze Śląska, żeby nas zlać. Ale my się nie baliśmy postawiliśmy się i tym chłopakom ze Śląska to się spodobało, pogonili śledziuchów z nami i czterech z nich pojechało z nami do Koszalina. Wróciliśmy z nami z Koszalina, wysiedliśmy w Sopocie, zaraz na plażę, oni chcieli skakać do morza, ja im tłumaczę, że tam są pale. Oni nie słuchali, tak im się podobało. Za tydzień na meczu z Zawiszą było ich już chyba czterdziestu. I tak się zaczęło, ja w tamte wakacje dwa tygodnie podejmowałem gości, potem dwa tygodnie siedziałem we Wrocławiu.
Kibice kibicami, ale jacy piłkarze, działacze i trenerzy prowadzili zarówno BKS i WKS?
Mirosław Pękala należał do najbardziej utalentowanych polskich piłkarzy. Po występach w Śląsku Wrocław trafił nad morze do Lechii. Więcej o tym zawodniku przeczytacie tutaj.
Marcin Janus – za czasów Lechii/Olimpii można go było często spotkać w McDonaldzie koło Hali Olivia wraz z Arkadiuszem Bąkiem gdzie sportowo się żywili. Po latach Janus powrócił na Traugutta na drugoligowy sezon 2005/6, w ostatnim meczu u siebie z Górnikiem Polkowice doznał kontuzji, która praktycznie zakończyła jego karierę. W międzyczasie (lata 1999-2001) trafił na Oporowską, gdzie za partnerów miał m.in. Krzysztofa Sadzawickiego (grał też w Lechii/Olimpii), a za trenera przez moment Wojciecha „Baryłę” Łazarka (dwukrotny trener Lechii). W drugoligowym sezonie 1999/2000 (Śląsk dwa razy był lepszy wygrywając 5:1 i 1:0) na jesień w barwach wrocławskich oglądaliśmy Dzidosława (to chyba najfajniejsze imię piłkarskie w historii) Żuberka, który na wiosnę był już przy Traugutta.
W ogóle przełom XX i XXI stulecia to chyba najbardziej intensywna współpraca Lechii ze Śląskiem zapewne dlatego, że przy obu klubach kręcili się wtedy bracia Ptak: Antoni i Edward.
To wtedy za czasów Lechii/Polonii oba kluby reprezentowali Grzegorz Krysiak (przez fanów ŁKS przezywany pieszczotliwie „naszym chuliganem) i Tomasz Moskal (wychowanek Pafawagu Wrocław, w Gdańsku zapisał się głównie wizytą w punkcie bukmacherskim przed pamiętnym meczem z Lechem Poznań).
W Gdańsku pierwsze seniorskie kroki stawiał wtedy niejaki Sebastian Mila, a jego szkoleniowcem przez chwilę Romuald Szukiełowicz (w latach 1989-1991 2015-16 trener WKS).
Jedynie w zespołach juniorskich Lechii bronił Grzegorz Szamotulski, który osiem razy wystąpił w barwach Śląska.
Za starszych czasów oba kluby reprezentowali śp. Adam Tokarz, Jerzy Kasalik (grał dla Śląska w sezonie 1969/70, w latach 90. trenował „Wojskowych”, a dla biało-zielonych zdobył gola w wyjazdowym debiucie w 1975 roku z Polonią Bydgoszcz – 4:0, w obecności aż 5 tysięcy kibiców przyjezdnych), który zagrał jeden sezon, zakończony nieudanym szturmem na ekstraklasę (lepsi okazali się sąsiedzi zza miedzy z Ejsmonda) i przede wszystkim śp. Jan Erlich – twardy Kaszeba, który w barwach Śląska dwa razy zagrał w kadrze w roku 1977, rok później przeszedł do drugoligowej Lechii, w której spędził trzy sezony.
Pozostali gracze reprezentujący oba zaprzyjaźnione kluby to: Jacek Paszulewicz, Tomasz Unton, Dariusz Wojciechowski oraz Mateusz Machaj.
Z nowszych dziejów od sezonu 2017/18 nad Odrą kopie Michał Chrapek, wcześniej lechista, a tak w ogóle wychowanek naszych ex-przyjaciół z Krakowa. W juniorach „Białej Gwiazdy” występował też Michał Mak, który z Gdańska powędrował do Wrocławia i z powrotem,
Kibice Lechii i Śląska są braćmi dlatego trzeba wspomnieć o braciach, a nawet bliźniakach Paixao. Obaj występy w Polsce zaczęli od Wrocławia, gdzie strzelali aż miło: Marco 27, Flavio 24, W Gdańsku było jeszcze lepiej – Marco 34, Flavio 47. Ten ostatni jeszcze strzelania nie skończył, miejmy nadzieję.
Nie należy również zapominać o wrocławskich włodarzach Lechii. Tych nowszych jak Andrzej Kuchar, Paweł Żelem, Paweł Bartosiewicz i Bogdan Magnowski czy starszych jak Andrzej Januszewski.