Nie do końca jest jasne kto wpadł na pomysł rozegrania meczu o Superpuchar Polski, ale większość głosów przypisuje tę zasługę działaczom gdańskiej Lechii, ówczesnego sensacyjnego zdobywcę Pucharu Polski i beniaminka II ligi. Pomysł był oczywiście zaczerpnięty z ojczyzny futbolu, gdy na otwarcie sezonu w meczu o Tarczę Dobroczynności naprzeciw siebie stawali zawsze krajowy mistrz i zdobywca pucharu.
Działacze wpadli na pomysł, katowicki „Sport” ufundował puchar i można było grać. Gospodarze zadbali by spotkanie miało właściwą oprawę. Przed meczem odbył się kolarski wyścig australijski (ostatni odpada), a przerwie meczu bieg na 1500 metrów.
Było to pierwsze w historii polskiej piłki nożnej spotkanie o Superpuchar. Co prawda spotkanie towarzyskie, prowadzone przez miejscowego sędziego, a zamiast żółtych kartek, gracze otrzymywali jak w hokeju kary czasowe, ale jednak miało swoją rangę i wagę.
Mistrz Polski, poznański Lech (prowadzony wtedy przez trenera Wojciecha Łazarka) lepiej zaczął to spotkanie. W pierwszej połowie bramkarz gdańszczan, Tadeusz Fajfer, wielokrotnie był w opałach. W największych w 30. minucie gdy po faulu Dariusza Raczyńskiego na Grzegorzu Kapicy, sędzia Henryk Klocek podyktował rzut karny. Naprzeciw Fajfera stanął doskonały napastnik Mirosław Okoński, ale nie zdołał pokonać gdańskiego bramkarza. Tadeusz Fajfer był zresztą znanym specjalistą od bronienia jedenastek. Parę tygodni później okazał się lepszy w konfrontacji w królem strzelców mundialu Espana`82, Paolo Rossim, podczas wyjazdowego spotkania z Juventusem.
W drugiej połowie to lechiści dominowali, głównie dzięki koncertowej grze pomocników – dwóch nowych nabytków – Macieja Kamińskiego z Polonii Bydgoszcz i Aleksandra Cybulskiego ze Stoczniowca Gdańsk. Jednak to nie oni stali się bohaterami spotkania o Superpuchar, a trzeci tego dnia debiutant – pozyskany z Arkonii Szczecin, Jerzy Kruszczyński. Filigranowy piłkarz w swoim stylu zachował zimną krew i gdy kibice szykowali się na serię rzutów karnych przelobował Zbigniewa Pleśnierowicza. I w ten sposób po Pucharze Polski, podopieczni trenera Jerzego Jastrzębowskiego zdobyli kolejne trofeum w postaci Superpucharu.
To był pierwszy z 45 goli „Kruchego” dla Lechii. W nadchodzącym drugoligowym sezonie zdobył ich aż 31 (!) zapewniając Lechii powrót do ekstraklasy. Po jednym sezonie na najwyższym szczeblu rozgrywek Kruszczyński odszedł do Lecha Poznań.
Co ciekawe w przeciwnym kierunku podążyli reprezentujący w tamto lipcowe popołudnie poznańskiego „Kolejorza” trener Wojciech Łazarek, Ryszard Szewczyk i nieobecny wtedy, a będący w kadrze Lecha, Bogusław Oblewski.
30.07.1983. Sobota, godzina 17 – mecz o Superpuchar Polski.
Lechia Gdańsk – Lech Poznań 1:0 (0:0)
Sędzia: Henryk Klocek (Gdańsk)
Bramki: 1:0 Kruszczyński 88’
Lechia: Fajfer – Marchel, Kulwicki, Salach, Raczyński, Cybulski, Grembocki, Wójtowicz, Kamiński, Polak, Kruszczyński.
Lech: Pleśnierowicz – Pawlak, Józef Szewczyk, Adamiec, Jakołcewicz, Barczak, Ryszard Szewczyk (46’ Małek), Krzyżanowski (46’ Strugarek), Niewiadomski (64’ Araszkiewicz, 78’ Najtkowski), Kapica, Okoński.
Publika: 12 tysięcy osób. Różne media, różnie oceniały frekwencję (od 10 do 18 tysięcy) tamtego sobotniego popołudnia na odnawianym wrzeszczańskim stadionie. Odnawianym, bo już wówczas było wiadomo, że za dwa miesiące Lechia zagra na nim z legendarnym Juventusem Turyn. Podczas meczu z Lechem atmosfera była tak dobra, że podochoceni działacze Lechii proponowali, żeby od tej pory spotkania o Superpuchar na stałe odbywały się przy ulicy Traugutta 29.
Co było dalej? Po tym jak ówczesny kapitan Biało-Zielonych Lech Kulwicki odebrał trofeum wykonane z bryły węgla przez bytomskich górników z kopalni Szombierki, trofeum stało krótko w klubowej gablocie Lechii, potem w Okręgowym Związku Piłki Nożnej w Gdańsku, a później puchar z węgla zaginął. Kustosz Muzeum Lechii Gdańsk Zbigniew Zalewski poczynił intensywne starania, aby odnaleźć historyczne trofeum. Dzięki komunikatom i apelom w mediach, wiosną roku 2014 udało się odnaleźć Superpuchar w tajemniczych okolicznościach. Od tamtego momentu stoi w Muzeum Lechii Gdańsk na PGE Arenie.