Tęcza Siwiałka to jeden z klubów na drodze Lechii Gdańsk w drodze od A klasy do Ekstraklasy. To w tej miejscowości pojawiła się rekordowa wówczas liczba kibiców Lechii, którzy postanowili wspierać odradzającą się drużynę Biało-Zielonych.
Poniżej relacja pochodząca z serwisu Lechia.gda.pl, która oddaje prawdziwy klimat tamtego meczu
Najbliższy odległościowo wyjazd tej rundy zaliczyła dzisiaj gdańska Lechia. W ósmej kolejce A-klasy gdańszczanie wyjechali do Siwiałki na spotkanie z miejscową Tęczą. Zespół ten po szóstej kolejce miał bardzo interesujący bilans bramkowy – 6:6. Solidna defensywa padła jednak już tydzień temu, gdy w Korzeniewie drużyna z Siwiałki straciła drugie tyle bramek, ile w sześciu poprzednich grach. Tym razem blok obronny Tęczy przetestować miała najskuteczniejsza w lidze Lechia.
W dziesiejszym dniu najlepiej było widać, jak Lechia próbuje pogodzić drużynę juniorów starszych z drużyną A-klasową. Ta pierwsza grała dziś o 11:15 mecz z Wierzycą Starogard Gdański. Pierwszą połowę zagrali w niej m.in. Wasicki, Wiszniewski i Woronowicz, żeby po jej zakończeniu szybko wsiąść w samochody i już o 14:00 wyjść w pierwszym składzie seniorów. Polityka ta póki co jednak się nie sprawdza, gdyż zespół juniorów Krzysztofa Słabika przegrał już drugi mecz z rzędu, natomiast przykładowo “Wasik” w żadnym z obu zespołów nie może odzyskać skuteczności, którą zachwycał w poprzednich latach.
Mecz w Siwiałce był słabym widowiskiem. Bardzo duży wpływ miała na to wręcz fatalna jakość murawy, która była zdecydowanie najgorsza ze wszystkich do tej pory odwiedzonych przez Lechię. Na boisku trwała więc kopanina i liczenie na to, że piłka jakimś cudem odbije się w sprzyjającym kierunku dla gracza kopiącego. W 17 minucie Przemysław Urbański oddał ładny strzał-lob zza pola karnego, który po odbiciu się od poprzeczki wylądował w siatce. W 26 minucie Łukasz Paulewicz precyzyjnie przymierzył płaskim strzałem przy prawym słupku i było już 2:0. Z kolei minutę przed przerwą indywidualną akcją lewą stroną popisał się kapitan Lechii Marcin Waniuga, dynamicznie wszedł w pole karne, strzelił, a kozłującą po linii bramkowej piłkę umieścił w bramce nadbiegający Marek Wasicki. Po 45 minutach zatem 3:0, a w przerwie młodzież Lechii musiała odpoczywać… siedząc na trawie obok boiska, gdyż nie przygotowano dla nich żadnej nawet namiastki szatni.
Druga odsłona gry nie przyniosła jakichś większych zmian w przebiegu spotkania. W 59 minucie Jakub Wiszniewski silnie uderzył z ok. 25 metrów i mimo wcześniejszego odbicia się piłki od słupka – trafił. W 64 minucie z lewego skrzydła zacentrował w pole karne Bartłomiej Stolc, a jeden z obrońców gospodarzy tak wybijał piłkę głową, że… nie dał szans własnemu bramkarzowi. Wynik 5:0 wyjaśniał już wszystko, tym niemniej kibice Lechii liczyli na kolejne gole, a tymczasem… W 75 minucie zespół Tęczy zdobył pierwszą bramkę dzięki wspaniałemu strzałowi bezpośrednio z rzutu wolnego, a w 85 minucie gdańska obrona się nie popisała, pomogło też trochę przypadku, skutkiem czego napastnik gospodarzy zdobył gola z najbliższej odległości. Końcowy rezultat, mimo najbardziej wyraźnych starań Przemka Urbańskiego na prawym skrzydle, mocno więc stracił na atrakcyjności i ostatecznie wyniósł 5:2 dla Lechii Gdańsk.
Już od dawna było wiadomo, że w Siwiałce prawdopodobnie zagości rekordowo liczna rzesza kibiców Lechii. I tak się stało! Łącznie do tej niewielkiej miejscowości znajdującej się na trasie do Starogardu Gdańskiego przyjechało ok. 220 kibiców biało-zielonych. Mimo stosunkowo bliskiego położenia (niecałe 40 kilometrów), to i tak imponująca liczba. Szkoda jednak, że wszyscy rozeszli się na całą długość boiska, w związku z czym porządnego dopingu stworzyć się nie udało. Część ludzi szukała wrażeń gdzie indziej, w związku z czym wydarzyło się kilka incydentów (kradzieże itp.) i koniec końców kilka osób zostało nawet zatrzymanych. Mimo więc kilku petard, rac oraz 10 flag, doping był jednak nieporównywalnie gorszy w stosunku do poprzedniego wyjazdowego meczu w Waplewie…
[07.10.2001, 14:00, niedziela] SiwiałkaTęcza Siwiałka – Lechia 2:5 (0:3)
Klasa A – grupa IV, 8. kolejka
S: Krzysztof Sączawa (Malbork)
W: 270 (220 z Lechii)
0:1 15′ Urbański
0:2 25′ Paulewicz
0:3 43′ Wasicki
0:4 57′ Wiszniewski
0:5 62’s *Lendas
1:5 75’w *Wiecki
2:5 83′ *Młyński
Skład Lechii: Mateusz Bąk – Tomasz Słabkowski, Daniel Pellowski, Krzysztof Bartoszuk, Jakub Woronowicz (75′ Mariusz Bloch) – Marcin Waniuga (75′ Piotr Osmólski), Jakub Wiszniewski, Łukasz Paulewicz, Przemysław Urbański – Bartłomiej Stolc, Marek Wasicki (46′ Lech Kaniszewski)
Michał “Luzak” Jerzyk
Wydarzenia w Siwiałce zostały nagłośnione przez gdańską prasę, głównie „Dziennik Bałtycki” i „Gazetę Wyborczą”.
Gdy rozpoczął się mecz, wypadki potoczyły się szybko i w niepokojąco złym kierunku. Zaczęło się od bardzo niewybrednych wyzwisk pod adresem naszych piłkarzy. Kiedy wybijali piłkę z autu rzucano do nich małymi kamieniami. Podobnie było z naszym bramkarzem, któremu w drugiej połowie zabrano z bramki butelkę wody. Chuligani nabierali ją w usta i wypluwali w kierunku naszego golkipera. Kibice Lechii uspokoili się trochę, gdy ich drużyna zdobyła bramkę. Ale i tak rzucili na boisko petardę, a później ukradli spod szatni rowery dwóch naszych zawodników. Na szczęście ktoś zauważył, że schowali je do białego busa i policjantom udało się rowery odzyskać.
W przerwie nastąpił ciąg dalszy. Najpierw kibice gości podbiegli do ławki rezerwowych Tęczy, skąd zabrali piłki, weszli na boisko i zaczęli strzelać na obydwie bramki, uniemożliwiając rezerwowym rozgrzewkę. Duża część kibiców Lechii udała się do wioski i po prostu terroryzowała mieszkańców. Najpierw okradli sklep spożywczy, który natychmiast zamknięto. Wówczas rozgniewani kibice poszli na wieś i zachowując się agresywnie wtargnęli do kilku gospodarstw, wyganiali domowe zwierzęta z zagród. Jedną krowę zapędzili nawet do odległego o kilkaset metrów oczka wodnego, a interweniującą rolniczkę pobili.
Kiedy Tęcza zdobyła drugą bramkę wówczas w szatni gospodarzy wybuchły petardy. Końcowym efektem były powybijane szyby, połamane meble, bramki treningowe.
Zarząd Tęczy zastanawiał się przed meczem, czy nie lepiej oddać Lechii punkty walkowerem, jednak zwyciężył duch sportowy. Tak jak kiedyś dla Gdańska wydarzeniem było spotkanie Lechii z Juventusem Turyn, tak dla Siwiałki podobne znaczenie miał mieć mecz ze wspomnianą Lechią. I było to wydarzenie, tylko że nie sportowe, lecz chuligańskie, którego zawodnicy i mieszkańcy Siwiałki nie zapomną. (“Dziennik Bałtycki 13.10.2001”)