Filip Mladenović (ur. 15 sierpnia 1991 w Čačaku) – serbski piłkarz, w latach 2018-2020 występował w Lechii Gdańsk. Grał też w klubach: FC Koeln, Bate Borysów, Legia Warszawa.
Gdy piłkarze z niezłym CV przychodzą do ligi polskiej, kibice zastanawiają się, gdzie tkwi haczyk. Filip Mladenović, przed przybyciem do Lechii Gdańsk strzelał bramki dla BATE Borysów w Lidze Mistrzów, grał dla solidnych zachodnioeuropejskich klubów, FC Koeln i Standardu Liege. Jednak pierwsze pół roku piłkarscy fani przecierali oczy ze zdumienia, myśląc że to jakiś krewny serbskiego gracza przebrał się za „Mladena” i udaje oryginał. Może to jego brat-bliźniak?
Kiedy Filip Mladenović trafił do Lechii?
Haczyk tkwił w tym, że Filip Mladenović przyjechał do Gdańska nieprzygotowany, po półtorej roku bez gry. W 14 meczach sezonu 2017/18 tylko dwa razy zagrał w pełnym wymiarze czasowym, na więcej nie miał siły. Do formy nie zdołał dojść podczas nieudanej kadencji trenerskiej Adama Owena, cudów nie dokonał także Piotr Stokowiec, który zastąpił walijskiego szkoleniowca. Gwoli sprawiedliwości należy oddać, że Owen widział potencjał w Mladenoviciu, nazywając go swym najlepszym piłkarzem. I to mimo, że ligowi obserwatorzy nazywali Serba „skoczkiem narciarskim”, z racji mało atletycznej budowy ciała.
Podczas letniej przerwy przed sezonem 2018/19 „Mladen” zmienił się nie do poznania. Od pierwszego meczu w sezonie z Jagiellonią w Białymstoku, Serb razem z całą drużyną, zaczęli iść jak do pożaru. Lewa noga Mladenovicia zaczęła wreszcie funkcjonować w zwyczajny sposób, m.in. dzięki temu Lechia zanotowała najlepszy ligowy start w historii i długo liderowała tabeli. Mladenović grał od deski do deski i grał świetnie. Opuścił jedynie dwa mecze w sezonie z powodu nadmiaru żółtych kartek, których w całym sezonie zebrał aż 12. Zastrzeżenia można było mieć właśnie tylko do jego zbyt impulsywnego zachowania, kolekcjonował od sędziów upomnienia nie tyle z powodu zbyt ostrej gry, a raczej kłótni z sędziami, rywalami, a czasem nawet kolegami z zespołu. Jak sam mówił najczęściej spierał się z Michałem Nalepą, Lukasem Haraslinem, z którym grał po jednej stronie boiska, chociaż nam się zdaje, że najbardziej z Danielem Łukasikiem.
„Przeglądowi Sportowemu” mówił: – Krzyk daje mi moc. Kiedy jestem wkurw…, wtedy jestem najlepszy. Jeśli Mladen będzie siedział cicho, to znaczy, że pora kończyć karierę.
Co ciekawe, jak podkreślają jego znajomi, Filip dziki jest tylko na boisku, poza nim „brat-łata”, do rany przyłóż. Najbardziej zmotywowany był Mladenović podczas meczu z Legią Warszawa, którą prowadził portugalski szkoleniowiec Ricardo Sa Pinto. Serb miał z nim na pieńku jeszcze z czasów Crvene zvezdy Belgrad (gdzie jeszcze rozmawiali a Sa Pinto mówił na „Mladena” – Fabio, na cześć Coentrao) i Standardu Liege (raz spotkali się na siłowni, ale nie rozmawiali). Przez cały mecz portugalskiego trenera wyzywał z trybun Mladenovicia brat-bliźniak, o którym było wyżej.
Bałkańska mafia
Serbski piłkarz dobrze bronił, ale jeszcze lepszy był w ataku. Mimo, że grał na lewej obronie to często był motorem napędowym ofensywnych poczynań Lechii. Zdobył trzy piękne bramki – najbardziej pamiętna to ta z rzutu wolnego w spotkaniu z Pogonią Szczecin, gdy lechiści zagrali na czarno, by uczcić pamięć zamordowanego prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Do tych bramek dorzucił dziewięć asyst i miano najlepszego lewego obrońcy rozgrywek w sezonie 2018/19. Dobrą formą zasłużył na powołanie do reprezentacji Serbii, w której zagrał naprzeciw samego Cristiano Ronaldo. A jeszcze rok wcześniej mijali go piłkarze Sandecji Nowy Sącz i Brukbetu Termaliki Nieciecza. Co za metamorfoza! Poza świetną postawą na boisku „Mladen” dał się poznać jako typowy wesoły człowiek z Bałkanów. Szybko stworzyli „Bałkańską mafię” ze Zlatanem Alomeroviciem, Żarko Udoviciciem, Mario Malocą i Lukasem Haraslinem. Koronną produkcją mafii był program klubowej telewizji Lechii pt. „Chodź pomóvić”.
W mafii wiadomo panuje hierarchia, na pożegnanie Gdańska mówił o niej „Mladen”:
– Szefem jest Zlatan Alomerović, generałem Mario Maloca, ja byłem tylko zwykłym żołnierzem. To był piękny czas razem, związaliśmy się ze sobą i tak już zostanie. Osiągnęliśmy sportowy sukces i świetnie się tu żyło. Czego chcieć więcej? Będę do Gdańska wracał.
Zaryzykujemy tezę, ze bez „Mladena” nie byłoby najlepszego sezonu w historii Lechii Gdańsk. Do trzeciego miejsca w Ekstraklasie, drużyna Piotra Stokowca dorzuciła Puchar Polski.
Nie wiemy, czy Filip Mladenović jest fanem brazylijskich seriali, ale właściwie co okno transferowe powracał refren o możliwym odejściu Mladenovicia z Lechii. Latem 2019 roku był o krok od Crvenej zvezdy Belgrad, która właśnie weszła do Ligi Mistrzów. Potem mówiono o klubach greckich, tureckich i rosyjskich. Ostatecznie Serb został w Gdańsku na kolejne rozgrywki, zagrał w kwalifikacjach Ligi Europy z Brondby i zdobył Superpuchar Polski. Kolejny sezon nie był już tak udany dla Lechii, tak samo dla zawodnika. Nie zdobył ani jednego gola i miał tylko sześć asyst. Pod jednym względem przebił swe zeszłoroczne osiągnięcie – miał więcej żółtych kartek, bo aż 13. Czy którejś żałuje?
– Nie żałuję żadnej. Jeśli je dostałem, to na pewno zasłużenie – zaznaczył piłkarz, który często balansował na krawędzi, ale ostatecznie w barwach Lechii nie dostał żadne czerwonej kartki. Tę zobaczył dopiero po ostatnim swoim meczu w barwach Lechii: 24 czerwca 2020 roku z Piastem Gliwice. Czerwoną kartkę pokazał Serbowi trener Lechii, Piotr Stokowiec – To fajne było. Jestem jeszcze w szoku po tym co się tam stało
– W Gdańsku jest Stare Miasto, plaża, morze. Idealne miejsce do mieszkania – powiedział Filip Mladenović, obrońca Lechii, na pożegnanie się z klubem i kibicami. Po wygaśnięciu kontraktu przeszedł do Legii Warszawa, ale w Gdańsku nikt na niego nie będzie gwizdał. Jego pobyt w Lechii można porównać do Abdou Razacka Traore. Obaj lewonożni, obaj byli w Gdańsku przez 2,5 roku, choć to Afrykanin był bardziej spektakularny, to dla obu przychodziło się na stadion Lechii.
Filip Mladenović – profil piłkarza
Data urodzin: 15.08.1991
Pozycja: obrońca
Debiut w Lechii: 10.02.2018
Lata gry w Lechii: 2018 – 2020