Przez 65 lat Stadion Lechii przy Traugutta był główną areną zmagań piłkarskich Biało-Zielonych. 29 maja 2011 roku lechiści rozegrali ostatni oficjalny mecz o punkty. Przy okazji 10-lecia tego wydarzenia zebraliśmy wypowiedzi Ludzi Lechii związanych z klubem w różnych latach, którzy byli uczestnikami meczów bezpośrednio na murawie, na ławce trenerskiej lub oglądali pojedynki z perspektywy trybun.
Luiz Carlos Santos Deleu (piłkarz Lechii w latach 2010-2014):
– Czuję tak samo jak starsi kibice Lechii: “to jest nasz dom”. Nigdy na Letnicy nie czuliśmy się jak u siebie. Można się przyzwyczaić, ale i tak nie będzie jak na Traugutta. Tam było najlepiej. Tam jest nasz dom.
Marko Bajić (piłkarz Lechii w latach 2009-2013):
– O wiele lepiej od nowego wspominam stary stadion. Tam czuć było historię, czuliśmy obecność kibiców. Obiekt na Letnicy jest o wiele za duży, rzadko na nim trenowaliśmy, nie czuliśmy odległości, nie było jak w domu.
Krzysztof Bąk (piłkarz Lechii w latach 2009-2014):
– Stadion na Traugutta był bardzo często wypełniony po brzegi. Była różnica między Lechią, Polonią Warszawa, gdzie przychodziło po 3-4 tys. widzów. (…) Lechia to jest kibicowski top, jeśli chodzi o całą Polskę.
Tomasz Kafarski (trener Lechii w latach 2009-2011):
– Słysząc pierwszy raz nazwę Lechia widziałem Traugutta i do dziś widzę Traugutta.
Mirosław Rybicki (kibic Lechii od lat 60. XX wieku, brat Arama):
– To miejsce absolutnie kultowe. Taki obrazek: wczesna wiosna, ciepło, jakieś 10 stopni, zieleń budzi się do życia, siedzimy na trybunie krytej, gdzieś w oddali cerkiew, która mieni się kolorami. Cudowne miejsce. Ile radości tam przeżyliśmy. Osoba która nie ma duszy kibica ona tego nie zrozumie.
Zenon Małek (piłkarz Lechii w latach 1984-1985):
– Jakoś jednak zawsze bliżej mi było na Traugutta. Jak przez mgłę pamiętam, że nawet kiedyś jechałem jako kibic na mecz do Gdyni, ale kolejka SKM zatrzymała się stacji Gdańsk-Politechnika i poszedłem z tłumem na mecz na Lechię. Bardzo mi się spodobało.
Janusz Stawarz (piłkarz Lechii w latach 1985-1989)
– Nigdy, ani przez moment nie żałowałem przejścia do Lechii. Miałem okazję grać w Ekstraklasie, na pełnym stadionie przy Traugutta. Gazety pisały o 30 tysiącach widzów, chociaż Bóg raczy wiedzieć ile tam kibiców było naprawdę. Moimi kolegami z szatni byli świetni piłkarze jak Mirek Pękala, Jarek Nowicki, Jacek Grembocki, Zdzisław Puszkarz, Janusz Kupcewicz, Rysiek Polak, Leszek Kulwicki.
Dominik Czajka (piłkarz Lechii w latach 2003-2005):
– Wszyscy wolelibyśmy grać na Traugutta, to jest nasza świątynia. Tam się wychowaliśmy. Pomimo tego, że mamy duży i piękny stadion, to wszyscy najlepiej czujemy się na Traugutta. Każdy chciałby zagrać tam.
Robert Kwiatek (fotoreporter w latach 90. Pracował dla „Dziennika Bałtyckiego”):
– Byłem chłopakiem z Traugutta, dla mnie tamta Lechia była fenomenem. Wraz z przejściem na inny stadion to się skończyło. Tam był klimat, tam się wychowałem, nauczyłem wielu rzeczy. Szykuję się do wydania albumu z tamtego okresu, mam dużo zdjęć, chcę to poświęcić chłopakom z Traugutta. Dzisiejszy stadion jest piękny, ale to już nie to samo. Wszędzie kamery, każdy ma swoje miejsce, jest młyn, ale on nie obejmuje całego stadionu, mniej ludzi chodzi na mecze. Nie można swobodnie sobie łazić, spotkać się z tym, czy tamtym, pogadać.
Michał Jadanowski (były prezes Jaguara Gdańsk):
– Specjalnie sprawdziłem kiedy miał tam miejsce ostatni mecz o punkty – to był maj 2011 roku, szmat czasu. To magiczne miejsce, atmosfera była tam lepsza niż na obiekcie na Letnicy. Świetnie jest wracać na Traugutta.
Karol Piątek (piłkarz Lechii w latach 1999-2001 oraz 2006-2010):
– Miałem bliżej z Gdyni do domu do Luzina, ale po derbach wróciłem razem z drużyną do Wrzeszcza na Traugutta, kibice zgotowali nam królewskie przywitanie, jakbyśmy zdobyli mistrzostwo Polski, a nie mistrzostwo Trójmiasta.
Maciej Kalkowski (piłkarz Lechii, występował z przerwami w latach 1993-2008, w latach 2012-2020 w sztabie trenerskim):
– Mój pierwszy trening odbył się na betonowym boisku koło kortów przy Traugutta. Było koło 100 dzieciaków, każdy dostawał po 5 minut na pokazanie swych umiejętności. Po każdym meczu podchodził trener i pokazywał palcem kto zostaje, a kto może szukać innego zajęcia. Udało mi się załapać, a siedem dni później grałem już mecz ligowy w roczniku dwa lata starszym. Mogłem jako piłkarz osiągnąć więcej. Jednak gdy zaczynałem na bocznym boisku, popularnej „Saharze”, marzyłem, że będę grał kiedyś na Traugutta jako zawodnik Lechii przy komplecie publiczności. To się spełniło z tego jestem dumny.
Łukasz Surma (piłkarz Lechii w latach 2009-2013):
– Fajny czas, czułem zaufanie drużyny. Gdańsk stał się po Krakowie naszym drugim miejscem na ziemi, tam rodzinnie spędzamy Sylwestra i wakacje. Lechia kojarzy mi się z piękną chwilami grą pod dowództwem trenera Kafarskiego. No i z niepowtarzalną atmosferą na stadionie przy Traugutta. W tym dołku jest taki klimat i akustyka, jakiej nie ma nigdzie indziej! Na nowym stadionie nie mogłem się odnaleźć.
Sebastian Mila (piłkarz Lechii w latach 1999-2001 oraz 2016-2018):
– Pan Marek i Traugutta 29 to jedność. Byłem na jego 30-leciu pracy w klubie, nikt nie mógł uwierzyć, że on jest tutaj już tyle lat. Jak chłopakom opowiadałem, że on był jak ja zaczynałem gdy miałem 15 lat, nikt nie był w stanie w to uwierzyć. Nikt kto się otarł o szatnię przy Traugutta przy nim nigdy nie powie „Kotlet”.