Emocje sięgnęły zenitu na trybunach, na których wspólnie zasiedli zaprzyjaźnieni fani Lechii Gdańsk i Śląska Wrocław. Od 2:0, przez 2:4, aż po niecodzienny wynik 4:4! Taki mecz miał miejsce 17 sierpnia 1985 roku.
Przed sezonem wraz z nowym-starym trenerem Wojciechem Łazarkiem (który miał dokonać cudów jak z Lechem) przy Traugutta pojawił się desant poznański – Jacek Bąk (zaliczył mocne wejście, a potem było słabiej, czyżby za często schodził do baru hotelu Posejdon, w którym mieszkał?), Bogusław Oblewski (już wcześniej), Ryszard Szewczyk, Grzegorz Łazarek (syn trenera), ponadto pojawił się Jarosław Nowicki, w przeciwną stronę do Poznania powędrował Jerzy Kruszczyński.
W ogóle było wiele zmian, coraz mniej w Lechii było piłkarzy, którzy wywalczyli Puchar Polski dwa lata wcześniej.
Obie drużyny przystępowały do spotkania w zgoła odmiennych nastrojach. Śląsk zanotował dobry start do sezonu (pokonując u siebie wysoko notowane Legię Warszawa 3:0 i Górnika Zabrze 2:1), a Lechia pozostawała bez wygranej, wyprzedzając w klasyfikacji Motor Lublin jedynie lepszą różnicą bramek.
Ciekawostką był fakt, że w tamto, deszczowe sobotnie popołudnie naprzeciw siebie zasiedli trenerzy, którzy wkrótce (Łazarek) lub trochę później (Apostel) poprowadzą naszą kadrę.
Ciężka, namoknięta jak gąbka murawa nie pomagała piłkarzom, ale ci nie zawiedli oczekiwań i dostarczyli zebranym kibicom niezapomnianych przeżyć. Pomijając baraże był to chyba najbardziej dramatyczny mecz z udziałem biało-zielonych w czasie ich czteroletniego pobytu w ekstraklasie w połowie lat 80. ubiegłego stulecia. W przywołanym okresie tylko raz jeszcze (na 120 spotkań, nie licząc baraży) biało-zieloni trafili czterokrotnie do siatki rywala (4:0 z Motorem Lublin) i jedynie trzy razy trzykrotnie (3:2 ze Śląskiem, 3:0 z ŁKS, 3:2 z Olimpią Poznań).
Emocje sięgały zenitu na trybunach, na których wspólnie zasiedli zaprzyjaźnieni fani BKS i WKS. Od 2:0, przez 2:4, aż po niecodzienny wynik 4:4!
Lepiej zaczęli gospodarze, prowadzenie zdobył były gracz Śląska, Mirosław Pękala, z rzutu karnego podyktowanego za faul na Jarosławie Nowickim. Prowadzenie podwyższył Janusz Możejko, po asyście wszędobylskiego Jacka Grembockiego. Był to jedyny gol Możejki w meczu o punkty, podczas półtorej sezonu, które spędził w Lechii – przyszedł z Arki Gdynia, odszedł do…Bałtyku Gdynia.
Goście jednak nie byli w ciemię bici – mówiło się wtedy, że mają najlepszą drugą linię w kraju. I właśnie jej lider, Ryszard Tarasiewicz zdobył z rzutu karnego bramkę kontaktową, a jeszcze przed przerwą do wyrównania doprowadził Janusz Góra. Od 46. minuty „Wojskowi” poszli za ciosem i po błędach obrony (głównie Szewczyka) wyszli na wyraźne prowadzenie 4:2.
Ale lechiści wbrew swemu ówczesnemu przydomkowi „Murarze” postawili na atak non-stop! Po rzucie rożnym Aleksandra Cybulskiego, kontaktową bramkę zdobył Andrzej Salach. Już tylko 3:4!
Wreszcie na pięć minut przed końcem, Grembocki dośrodkowuje, a Pękala z woleja doprowadza do remisu. 4:4! Do końca trwa zdecydowany napór gdańszczan, w ostatniej minucie z półobrotu strzelał Bąk, ale piłka poszybowała tuż nad spojeniem słupka z poprzeczką. Ostatecznie – tylko i aż remis!
Prasa pisała, że w Lechii na najwyższe noty zasłużyli Grembocki i Pękala, a w drugiej części nieźle grał Możejko.
Inne wyniki 5. kolejki I ligi sezonu 1985/86:
Zagłębie Sosnowiec – Górnik Wałbrzych 1:1 (Mazur 43 – Kosowski 72)
Ruch Chorzów – Zagłębie Lubin 1:0 (K.Warzycha 90)
Lech Poznań – Motor Lublin 2:0 (Kruszczyński 76k, 90)
Górnik Zabrze – ŁKS 2:1 (Urban 13, Majka 19 – Kostrzewa 77s)
Widzew Łódź – GKS Katowice 5:1 (Smolarek 22, Kajrys 53, 82, Wójcicki 57, Świątek 90 – Kapias 33)
Pogoń Szczecin – Stal Mielec 1:0 (Biernat 74)
Legia Warszawa – Bałtyk Gdynia 4:3 (Buncol 47, 77, Gawara 10, Dziekanowski 89 – Przygodzki 58, 83k, Witowski 7)
Co było dalej?
Ten sezon był nietypowy, bo kończył się mundialem, w związku z czym na jesień rozegrano 18 kolejek i zaledwie 12 na wiosnę.
W środku rundy niewiele wskazywało, że Lechia zakończy jesień na odległej 13. pozycji. Nieszczęście zaczęło się po wygranym 2:0 meczu z Ruchem, po którym gdańska drużyna była na 7. miejscu, by w następnych sześciu meczach uszczknąć jedynie oczko. W międzyczasie był wypadek samochodowy paru zawodników i zamieszanie z obsadą funkcji trenera.
Po zakończeniu rundy trener Łazarek wszem i wobec ogłaszał (m.in. w PN z 5 listopada 1985 r. gdzie dosyć mocno skrzyczał dziennikarza) że zostaje po czym pod osłoną nocy wyjechał do szwedzkiego Trelleborga.
Czemu naprawdę odszedł Łazarek? Zaczęła się posucha finansowa, bo ludzie związani z „miastem” – Edwin czy Nikoś zaczęli mieć wtedy kłopoty i musieli się ulotnić jak kamfora. Jedno ze źródeł finansowania drużyny wyschło…
O tajemniczym Edwinie Myszku można poczytać tu
Po rundzie jesiennej na pomoc został wezwany sprawdzony duet ratowników, Michał Globisz – Józef Gładysz i postawione zadanie wykonał. Na inauguracje wiosny Lechia wygrała 1:0 z Górnikiem Wałbrzych, a złotą bramkę i pierwszą w ligowym roku 1986 zdobył „Bolo” Oblewski.
O utrzymaniu w lidze zadecydował mecz z Widzewem w przedostaniej kolejce. Po golu Smolarka RTS wyszedł na prowadzenie, co stawiało biało-zielonych w nieciekawej sytuacji. Jeśli nas pamięć nie myli część, co bardziej nerwowych kibiców zaczęła palić szaliki na znak żałoby. Przedwcześnie, bo wyrównał, Jarosław „Ferrari” Nowicki. Z dzisiejszej perspektyw wydaje się, że taki wynik musiał paść, a z ligi spaść Bałtyk Gdynia, który rok wcześniej nie dotrzymał umowy – tak pisała Piłka Nożna.
17.08.1985 – 5. kolejka I ligi sezonu 1985/86
Lechia Gdańsk – Śląsk Wrocław 4:4 (2:2)
Bramki: Pękala 9 karny, 85, Możejko 21, Salach 65 – Tarasiewicz 36 karny, Góra 44, 56, Marciniak 51
Żółte kartki: Pękala (Lechia), Góra, Mandziejewicz, Rudy (Śląsk)
Składy:
Lechia: Janusz Stawarz – Jacek Grembocki, Ryszard Szewczyk (56`Aleksander Cybulski), Andrzej Salach, Maciej Kamiński, Janusz Możejko, Marek Kowalczyk, Mirosław Pękala, Zenon Małek (68`Dariusz Wójtowicz), Jacek Bąk, Jarosław Nowicki. Trener: Wojciech Łazarek.
Śląsk: Andrzej Kirsza – Waldemar Tęsiorowski, Paweł Król, Ryszard Rosa (69’ Jacek Nocko), Janusz Góra, Zbigniew Mandziejewicz, Ryszard Tarasiewicz, Andrzej Rudy, Waldemar Prusik, Dariusz Marciniak (82’ Jerzy Matys), Aleksander Socha. Trener: Henryk Apostel.
sędziował: K. Orłowski (Lublin).
Widzów: 15.000.