Piast Gliwice – Lechia 0:2 (30.05.2009). Przed ostatnią ligową kolejką ekstraklasowego sezonu 2008/09 ścisk na dole tabeli był nieznośny niczym w kolejce po oscypek w wakacje na Molo. Lechia, zabrski Górnik i Cracovia miały po 29 punktów, Arka 27 oczek. Dwie z tych drużyn miały się pożegnać z ekstraklasą. By się utrzymać Lechia musiała zapunktować w Gliwicach z Piastem, do tej pory co miała przegrać na Górnym Śląsku to przegrała, zdobywając tylko jednego gola na tym gorącym terenie – zrobił to na samym początku sezonu Andrzej Rybski w meczu z Ruchem Chorzów.
Jednak nagle, jak to w polskiej piłce bywa, nastąpiła nagła zmiana sytuacji. Liczydła poszły na bok, bo licencji na następny sezon nie otrzymał ŁKS i w ten sposób został przesunięty na ostatnie miejsce w tabeli. Pamiętając zamieszanie z początku sezonu, gdy start ligi był kilkukrotnie przesuwany trudno było wierzyć, że jest to decyzja ostateczna. Taką się o dziwo stała, ale jadąc do Gliwic lechiści nie mogli o tym widzieć, mieli serce na ramieniu, poza Trójmiastem na wyjazdach jedynie dwa razy zremisowali, w tym raz w pierwszej kolejce.
Sezon wcześniej jeszcze w II lidze było w Gliwicach 0:3 w czapkę, z drugiej strony Piast był zainteresowany spadkiem Górnika Zabrze, w którego był wiecznym cieniu. Kibice Piasta przyszli na trening, by wyjaśnić swoim co i jak, z drugiej strony gliwicki bramkarz Grzegorz Kasprzik był zagorzałym kibicem Górnika. Pokręcone to wszystko, pokręcona była też droga gdańskich działaczy do Gliwic.
Błażej Jenek wspomina: – Jechaliśmy przez Warszawę z Maćkiem, tam nas przejął premier Jan Krzysztof Bielecki z kierowcą. Gdy jechaliśmy do Bieleckiego zadzwonił ważny pan Niemiec z Allianza (wtedy właściciela Górnika): panie premierze, słyszałem że pan się dziś na Górny Śląsk wybiera? Zapraszam na fetę Górnika z okazji utrzymania. Grupa Allianz serdecznie zaprasza. Pomyślałem, że może Niemiec źle czyta tabelę, że może taka bufonada, może pompka?
Na bramie powitał nas prezes Piasta – panowie, nie denerwujcie się, wszystko dzisiaj będzie dobrze. Wiadomo jak to w piłce, drugie dno, że nas wypuszcza.
Z Piastem łączą lechistów dobre stosunki od legendarnego finału Pucharu Polski w 1983 roku w Piotrkowie Trybunalskim. Część lechistów zjechała do Gliwic już wieczór wcześniej. Stół oczywiście suto zastawiony, rolada, wódeczka. W trakcie wieczoru toczyły się nocne Polaków rozmowy, nasi podpuszczali działaczy Piasta jeśli chodzi o wynik meczu nazajutrz. Wieczór się przeciągnął, deklaracje żadne nie padły, ale czuło się ze strony gospodarzy jakąś przychylność.
Piast był jak wówczas Lechia beniaminkiem Ekstraklasy, z tym, że w przeciwieństwie do biało-zielonych był nowicjuszem absolutnym, po raz pierwszy wśród najlepszych. Skład gliwiczan prezentował się dość ciekawie. Rezerwowym bramkarzem był Jakub Szmatuła, który opuścił Piasta jedynie na chwilowe wypożyczenie – wierność została nagrodzona mistrzostwem Polski w roku 2019, pierwsze ligowe kroki stawiał Kamil Glik, w obronie partnerował mu Jarosław Kaszowski, który przeszedł z gliwickim klubem drogę od B klasy do Ekstraklasy.
Radosław Michalski, dla którego zresztą był to ostatni mecz w roli Dyrektora Sportowego Lechii wspomina ten mecz jako katorgę:
– Chyba najgorszy mecz w moim życiu. Jak człowiek jest piłkarzem to nie przeżywa tak meczów jak jest działaczem. To nie jest coś strasznego spaść z ligi, czasem jest to fajne oczyszczenie, nowe rozdanie. Nam wtedy nie potrzebne było oczyszczenie, chcieliśmy iść do góry! To był horror, ale ten mecz w miarę dobrze się dla nas układał.
Już w pierwszej połowie dwa gole dla Lechii. Najpierw „Wiśnia” dobitka po rzucie rożnym i strzale Krzysia Bąka. Najłatwiejszy i jednocześnie najważniejszy jego gol w dotychczasowej karierze, zresztą Piotrek miał zawsze na Piasta patent – z 28 ekstraklasowych goli dla Lechii, czwartą część wbił właśnie gliwiczanom.
Potem Łukasz Surma wypuścił w bój Kubę Zabłockiego podaniem przecinającym strefę.
W drugiej połowie już bardziej niż graniem zajmowano się nasłuchiwaniem wieści z Zabrza, gdzie Górnikowi nie szło i ostatecznie przegrał 0:1 z Polonią Warszawa co wywołało euforię w sektorach Piasta.
Po meczu było słychać radosne śpiewy dochodzące z szatni gliwickich piłkarzy.
Tomasz Bocheński był wtedy w sektorze gości.
– Piłkarze ówczesnej drużyny przychodzili do klubu zapytać się czasem kiedy pensja pójdzie, zupełnie inne relacje, więzy koleżeńskie, byliśmy kolegami z pracy. Po meczu ja płakałem na pewno, Kafar co było znamienne podbiegł do płotu, Rzucił się nam w ramiona, jakby czuł wsparcie od nas przed i w czasie meczu i chciał to oddać
Sam Tomasz Kafarski po spotkaniu miał emocjonalne wystąpienie przed kamerami Canal Plus, w którym niespodziewanie rzucił, że Arka też się utrzyma. Faktycznie tak się stało, żółto-niebiescy wygrali po raz pierwszy w roku kalendarzowym z Odrą Wodzisław 2:1 i psim swędem zostali w lidze.
– Po meczu z Piastem czułem się tak, jak już nigdy potem się nie czułem. Tam wygraliśmy coś naprawdę. Można było podsumować tamten sezon jako udany. Tamto uczucie ciężko nawet opisać słowami. Wiedziałem, że to może być początek pracy w klubie ekstraklasy, w klubie który był zawsze moim wymarzonym.
Od razu po meczu z Piastem trener rozmawiał z Andrzejem Kucharem, że jedyną rzeczą blokującą podpisanie przeze Tomka nowego kontraktu była sytuacja z licencją trenerską. „Kafar” odbył szybko kurs wyrównawczy, potem załatwił najważniejszy kurs UEFA PRO i te wszystkie formalne rzeczy, nie stanowiły już przeszkody.
Piłkarze też nie próżnowali. Peter Cvirik (który nie grał w tym meczu, w derbach też zastąpił go „Manek”) miał na specjalną okazję schowaną śliwowicę. Przed Łodzią wszyscy spali jak niemowlaki. Następny sezon zapowiadał się ciekawie.
30.05.2009 – 30. (ostatnia) kolejka Ekstraklasy sezonu 2008/09
Piast Gliwice – Lechia 0:2 (0:2)
Bramki: Wiśniewski 37, Zabłocki 44.
PIAST: 1. Kasprzik – 8. Kaszowski, 25. Glik, 4. Kowalski, 20. Michniewicz – 19. Seweryn (46 Podgórski), Muszalik, 10. Wilczek, 5. Gamla (46’ 31. Olszar), 14. Sedlacek (70’ 22. Chylaszek), 7. Smektała. Rezerwowi: 33. Szmatuła, 3. Widuch, 6. P. Bronowicki, 15. Krzycki.
LECHIA: 1. Kapsa – 5. K. Bąk, 21. Wołąkiewicz, 7. Manuszewski, 3. Mysona – 14. Wiśniewski (68’ 9. Rogalski), 8. Surma (K), 6. Piątek (73’ 23. Bajić), 29. Kaczmarek – 18. Zabłocki, 20. Buzała (88’ 28. Kowalczyk). Rezerwowi: 24. M. Bąk, 10. Rybski, 4. Pęczak, 11. Andruszczak.
Żółte kartki: Kowalski, Podgórski (Piast). Kaczmarek (Lechia).
Sędzia: Marcin Szulc (Warszawa).
Widzów: 4 500.
Pozostałe wyniki 30. kolejki Ekstraklasy:
Arka Gdynia – Odra Wodzisław 2:1 (1:1)
Wisła Kraków – Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)
ŁKS Łódź – Polonia Bytom 2:0 (0:0)
Legia Warszawa – Ruch Chorzów 4:1 (2:1)
Lech Poznań – Cracovia Kraków 2:2 (1:0),
Jagiellonia Białystok – PGE GKS Bełchatów 0:2 (0:1)
Górnik Zabrze – Polonia Warszawa 0:1 (0:0).