Widzieliście film „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”? Wbrew tytułowi ten film nie jest zbyt ciekawy, poza jednym wątkiem – bohater rodzi się jako staruszek i potem stopniowo młodnieje. Gdyby akcję tego dzieła osadzić w Trójmieście, Aleksander Cybulski byłby mocnym kandydatem do głównej roli. Oczywiście z pewnymi różnicami. Legenda głosi, że Olek nie urodził się jako starzec, ale jego proces starzenia przebiega podejrzanie powoli.
Ale od początku. „Cybul” urodził się w Gdyni (ponoć jako dzidziuś) i jest wychowankiem tamtejszego Bałtyku. W wieku 20 lat przeniósł się do innego stoczniowego klubu, Stoczniowca Gdańsk i w jego barwach występował w III-ligowym sezonie 1982/83 rywalizując z Lechią o awans do klasy wyżej. Biało-zieloni wyszli obronną ręką z tej rywalizacji, a Cybulski grał na tyle dobrze, że zwrócił uwagę włodarzy z Traugutta. Po sezonie dołączył do Lechii. Lato 1983 roku to chyba najlepsze okno transferowe w dziejach budowlanego klubu. Poza Cybulskim do Lechii przyszli Maciej Kamiński z Polonii Bydgoszcz i Jerzy Kruszczyński z Arkonii Szczecin. Cała trójka zadebiutowała w spotkaniu o Superpuchar z mistrzem Polski, Lechem Poznań. „Kruchy” zdobył zwycięską bramkę na 1-0 tuż przed końcem spotkania, pierwszą z wielu dla Lechii, a Cybulski udanie zagrał w swe 21 urodziny. Potem były pamiętne mecze z Juventusem, Cybulski zagrał 70 minut w Turynie, zostały bezcenne zdjęcia i wspomnienia.
– Czuliśmy wielką satysfakcję i niepokój, przyszło nam się zmierzyć z najlepszą drużyna klubową tamtego okresu. Zespół naszpikowany wielkimi nazwiskami: Platini, Boniek, Rosi, Gentile, Scirea i wielu innych. Przed losowaniem w rozmowach mówimy, jak spaść, to z wysokiego konia, i to się udało, kto by dzisiaj pamiętał, jak byśmy odpadli z jakimś średniakiem, ten mecz to historia piłki, przemian, jakie w tym okresie dotyczyły naszego kraju, i dlatego zawsze będzie wspominany jako wielkie wydarzenie – opowiadał w jednym z wywiadów Aleksander Cybulski.
Jego mocną stroną była wszechstronność. Dysponując dobrą lewą nogą mógł grać na lewej stronie defensywy, na stoperze i w środku pomocy. Pełniąc rolę człowieka od czarnej roboty lepiej nie rzucać się w oczy, gdy o Cybulskim nie pisano w gazecie znaczy, że dobrze wykonał swoje zadania. W II-ligowym sezonie 1983/84 na samym jego początku zdobył dwie bramki. Pierwszą z Odrą Opole, w drodze do domu z włoskiego tournée, a potem z Zagłębiem Wałbrzych bezpośrednio z rzutu rożnego. Rozgrywki zakończyły się powrotem Lechii do Ekstraklasy po 21-letniej przerwie, w czym wielki wkład miał Cybulski, który wszystkie 15 meczów rundy wiosennej rozpoczął w podstawowym składzie.
W Ekstraklasie „Cybul” nie miał początkowo miejsca w wyjściowym ustawieniu, ale szybko je wywalczył. Na 120 meczów czteroletniego i nieudanego w sumie pobytu Lechii w najwyższej klasie rozgrywek w latach 1984-88 Olek opuścił jedynie 23 spotkania. Zawsze, gdy trzeba było był do dyspozycji trenera i grał na dobrym, równym poziomie. Z ekipy, która wywalczyła awans tylko trzech zawodników było przy Traugutta przez cały, czteroletni ekstraklasowy pobyt – to właśnie Cybulski, śp. Andrzej Salach i Maciej Kamiński, który nie był przez cały czas do dyspozycji trenera z powodów pozasportowych.
Najlepszym dla Cybulskiego był pierwszy sezon w Ekstraklasie (1984/85) gdy wystąpił 29 razy i zdobył cztery gole. Więcej w Lechii miał tylko Jerzy Kruszczyński, bo osiem. W decydującym o utrzymaniu meczu ostatniej kolejki w pierwszym sezonie w Ekstraklasie ze Śląskiem Wrocław (3-2) Olek aż dwa razy trafił do siatki przy komplecie publiczności.
Po niefortunnym spadku z Ekstraklasy w 1988 roku po barażach z Olimpią Poznań wielu piłkarzy odeszło z Lechii, ale Cybulski pozostał. Miał pewne miejsce w składzie, grając przeważnie na stoperze, tak by nieopierzeni koledzy mieli się od kogo uczyć. Tak było przez kolejne dwa sezony, następnie Olek wyjechał przetartym szlakiem na saksy do szwedzkiego Hudiksvall. Wrócił na pierwszy mecz wiosny 1992 z Chemikiem w Policach, a potem na końcówkę jesieni 1992, gdy Lechia grała jako spółka akcyjna. Miał pecha, bo akurat kończyła się kasa. Ostatni jego mecz dla drużyny trenera Adama Musiała to 1-2 z Bałtykiem na jego macierzystym stadionie w Gdyni.
Potem Cybulski powracał jeszcze na Traugutta w barwach rywali. Jako 35-latek w barwach Bałtyku i kilkukrotnie reprezentując Cartusię już powyżej 40! Wraz z żoną Kasią, Olek jest stałym bywalcem meczów Lechii, wszelkich biało-zielonych eventów i spotkań old boyów. Wciąż imponuje formą mimo bliskiego szóstego krzyżyka na karku.
Ogółem przez osiem sezonów w Lechii, Aleksander Cybulski rozegrał w lidze, pucharach (Polski, Zdobywców Pucharów, Lata i Superpuchar) oraz barażach 211 meczów, w których zdobył dziewięć bramek.
Aleksander Cybulski
Data urodzin: 30.07.1962
Pozycja: obrońca
Debiut w Lechii: 30.07.1983
Lata gry w Lechii: 1983-1990 i 1992-1993