Lechia – Widzew Łódź odbył się 5 listopada 2011. Był to ostatni mecz Tomasza Kafarskiego w roli trenera Biało-Zielonych. Po meczu nastąpiła wymiana koszulek Jarosława Bieniuka i Tomasza Dawidowskiego, co nie było dobrze odebrane przez kibiców. To był gorący wieczór na PGE Arenie.
Początek sezonu 2011/12 na nowym stadionie na Letnicy był dla Lechii mocno rozczarowujący. Jednym z niewielu jasnych punktów był debiut i trwająca ostatecznie 321 minut passa bez puszczonego gola w wykonaniu 18-letniego bramkarza Wojciecha Pawłowskiego.
Szczególnie spektakularna była jego interwencja w wyjazdowym meczu z Zagłębiem Lubin, który Lechia niespodziewanie wygrała 1:0.
Kapitan Łukasz Surma mimo upływu lat, pamięta ten mecz doskonale:
– Darek Gładyś, co by nie mówić, miał dobre oko. Gdy młody obronił strzał z bliska, gdy dostał w brzuch i złapał piłkę w Lubinie, rozmawialiśmy o tym przez całą drogę do Gdańska. Wiele widziałem, ale czegoś takiego jeszcze nie.
Mecz z Zagłębiem okazał się ostatnim zwycięskim dla trenera Tomasza Kafarskiego, który wkrótce opuścił Lechię po 2,5-letniej pracy w roli I trenera, a wcześniej asystenta – razem pięć lat w klubie. Był wówczas najdłużej pracującym szkoleniowcem na najwyższym szczeblu rozgrywek w Polsce. Choćby z tej okazji wypada oddać mu głos:
– Zwycięstwo w Lubinie mogło być momentem zwrotnym. Podchodząc do kibiców po meczu i słysząc co sądzą o mnie, wiedziałem, że nie będzie różowo. Potem był mecz, z Lechem który został uznany przez Canal+ za mecz kolejki pod względem jakości gry, mimo że zakończył się 0:0. Ale to wszystko zostało przyćmione przez wywieszenie wielkiej flagi wymierzonej we mnie (chodzi o płótno z napisem – Lechia to MY! Precz z Kafarem! – przyp. red.). To był początek końca, a list, który dostałem drogą mailową od stowarzyszenia kibiców już praktycznie mnie pogrzebał, bo zarząd klubu wolał poświęcić Kafarskiego niż pójść drogą jaką sobie założyliśmy wcześniej.
Miałem wsparcie nie tylko Andrzeja Kuchara, ale także do pewnego momentu od Maćka Turnowieckiego i Błażeja Jenka. Tamten czas, ta końcówka była dla mnie najgorszym momentem pracy w Lechii.
W zarządzie klubu zasiadało wówczas pięć osób, większość reprezentowała wrocławskiego właściciela, jednak paradoksalnie największym oponentem trenera był wywodzący się z Gdańska Maciej Turnowiecki. Prezes Zarządu w akcie desperacji wysłał do Andrzeja Kuchara list otwarty, w którym wyjaśniał, że pozostawienie Kafarskiego na stanowisku szkoleniowca mogło doprowadzić do spadku Lechii z ekstraklasy. Sytuacja mocno specyficzna, bo to nie był nawet półmetek rozgrywek. O ile 0:0 z aspirującym do mistrzostwa Lechem Poznań był wynikiem do zaakceptowania, o tyle kolejny taki rezultat w 13. kolejce na „Remis Arenie” z Widzewem Łódź spowodował spuszczenie gilotyny na głowę trenera. Spełniło się życzenie „Turnosia”, który po meczu z RTS wypowiadał się jakby flaga „Precz z Kafarem” była jego autorstwa.
– Trudno się dziwić frustracji kibiców. Zamiast przełomu mieliśmy marniutkie widowisko piłkarskie, które przez większość jego trwania ciężko było oglądać. Cała sytuacja nie pozostała bez echa sponsorów, którzy oczekują wyjaśnień – mówił Turnowiecki.
Trener nie był jedynym, któremu gorzkich słów nie szczędził Prezes. Pod ostrzałem znalazł się również Tomasz Dawidowski, który po meczu wymienił się na koszulki ze swym kolegą z młodości i partnerem z Amiki Wronki, Jarkiem Bieniukiem.
– Nie obędzie się bez środków dyscyplinujących. To nieprzemyślane i niestosowne zachowanie, aby w stroju rywala iść podziękować gdańskim kibicom za doping – przyznał Maciej Turnowiecki na łamach poniedziałkowego wydania “Przeglądu Sportowego”.
„Dawid” jak na mądrego człowieka przystało przepraszał kibiców na łamach oficjalnej strony klubowej:
– Chcę przeprosić kibiców, którzy poczuli się urażeni moim zachowaniem po meczu Lechii z Widzewem – mówi Dawidowski. – Podkreślam, że nie miałem takich intencji. Wymieniłem się koszulkami z Bieniukiem – moim wieloletnim znajomym i wychowankiem Lechii – w geście przyjaźni. W przypływie pomeczowych emocji nie pomyślałem o tym, że podejście do naszych fanów, aby szczerze podziękować im za doping, w koszulce Widzewa spowoduje tak negatywne emocje. – obiecał piłkarz Lechii.
Co ciekawe łódzki klub nie miał zastrzeżeń do „Palmera”, który udzielał pomeczowego wywiadu w koszulce Lechii, w której startował do kariery. W co grał Prezes biało-zielonych? Czyżby chciał przypodobać się kibicom, a jednocześnie odsunąć od siebie winę za słaby start Lechii do sezonu?
Tomasz Kafarski 8 listopada 2011 roku został zwolniony z funkcji I trenera biało-zielonych.
– Zabrakło jednej rzeczy by powiedzieć, jak było naprawdę. Że ten sezon nie będzie tym sezonem, w którym Lechia będzie zespołem przygotowanym do grania na tej arenie, że będzie sezonem przejściowym. Przejęcie stadionu było kolosalnym wydatkiem i czasochłonną robotą dla wszystkich. To, że Lechia do końca walczyła o utrzymanie to nie było do końca winą trenera, który prowadził ją do końca października. – Gdy z nim rozmawialiśmy, widać było że mimo upływu czasu, Tomka Kafarskiego boli, że po tylu dobrych meczach i tylu dniach spędzonych w pracy dla Lechii, zbyt mało jest kibiców, którzy pamiętają dobre czasy, a dominuje złość.
Wydaje się, że o zwolnieniu Kafarskiego zdecydowała następująca kombinacja: wielkie oczekiwania związane z przejściem na nowy stadion, rozbudzone przez poprzedni sezon apetyty oraz przede wszystkim pucharowa kompromitacja z Limanovią.
05.11.2011 r. Sobota, godzina 18.00 – 13. kolejka Ekstraklasy sezonu 2011/12
Lechia – Widzew Łódź 0:0
Lechia: Pawłowski – Janicki, Vućko, Kożans, Andriuskievicius, Surma, Pietrowski, Nowak (61′ Airapetian), Traore, Tadić (86′ Dawidowski), Wiśniewski (76′ Benson).
Widzew: Mielcarz – Bartkowski, Bieniuk, Abbes, Dudu, Budka, Panka, Mroziński, Oziębała (81′ Dzalamidze), Ben Radhia (86′ Okachi), Grzelczak (70′ Ostrowski).
Żółte kartki: Traore, Andriuskievicius (Lechia) oraz Panka (Widzew).
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).
Publika:14.261